Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruszył proces prezesa Agencji Rynku Rolnego

0
Podziel się:

Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się we wtorek proces w
sprawie obecnego i poprzedniego prezesa Agencji Rynku Rolnego, oskarżonych o przekroczenie
uprawnień przy zatrudnianiu pracowników.

Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się we wtorek proces w sprawie obecnego i poprzedniego prezesa Agencji Rynku Rolnego, oskarżonych o przekroczenie uprawnień przy zatrudnianiu pracowników.

Sąd będzie wyjaśniał m.in. czy obecny prezes Agencji Władysław Ł. oraz były - Bogdan T. - wydawali polecenia zatrudniania lub zwalniania konkretnych osób w ARR, czym - w ocenie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku - przekroczyli uprawnienia.

Polecenia miały być wydawane w 2008 roku ówczesnemu dyrektorowi oddziału ARR w Białymstoku. Obaj oskarżeni nie przyznawali się w śledztwie do zarzutów. Grozi im do trzech lat więzienia. Według prokuratury, chodzi o zatrudnianie oraz zwalnianie osób przez prezesów "wbrew zasadom określonym w ustawie o Agencji Rynku Rolnego i organizacji rynków rolnych, która statuuje, iż nabór kandydatów do zatrudnienia na wolne stanowiska pracy jest otwarty i konkurencyjny".

Prokuratura prowadziła to śledztwo z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, zarzuty wysokim urzędnikom agencji postawiono w kwietniu 2009 roku. Postępowanie zaczęło się od zawiadomienia złożonego do CBA przez byłego już dyrektora podlaskiego oddziału ARR Andrzeja Sutkowskiego.

Zawiadomił on Biuro, że był naciskany w sprawie zatrudniania osób, które - jego zdaniem - nie miały stosownych kompetencji. Sutkowski był jednym z "bohaterów" prowokacji dziennikarzy programu TVN "Teraz my", którzy jesienią 2008 r. pokazali, że w bydgoskim i białostockim oddziale ARR można załatwić pracę, powołując się w rozmowie telefonicznej na znajomości w resorcie rolnictwa.

We wtorek przed sądem Ł. nie przyznał się do zarzutów; tłumaczył, że jest to zemsta za prowokację w TVN b. dyrektora oddziału Agencji w Białymstoku. Jak wyjaśniał, zatrudnianie pracowników nie leży w jego kompetencjach. Powiedział, że nikogo nie zatrudniał, na nikogo nie naciskał, i nie wie, by coś takiego w ogóle miało miejsce w Agencji. Dodał, że w Agencji prowadzono audyty i kontrole, które żadnych takich praktyk nie wykazywały.

Przed rozpoczęciem rozprawy obrona składała wnioski o zwrot sprawy do prokuratury oraz o przekazanie jej do sądu w Warszawie, gdyż wnioskowała o przesłuchanie świadków z Warszawy i okolic. Sąd jednak te wnioski odrzucił, nie zgodził się także z wnioskiem obrony, by b. dyrektor nie był oskarżycielem posiłkowym. (PAP)

kow/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)