Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruszyła autolustracja prezydenckiego ministra M. Handzlika

0
Podziel się:

W środę ruszył jawny proces autolustracyjny ministra w Kancelarii
Prezydenta RP Mariusza Handzlika. Chce on, by Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że nie był agentem
SB. Według katalogów IPN, w 1987 r. SB zarejestrowała go jako tajnego współpracownika ps. "Piotr".

W środę ruszył jawny proces autolustracyjny ministra w Kancelarii Prezydenta RP Mariusza Handzlika. Chce on, by Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że nie był agentem SB. Według katalogów IPN, w 1987 r. SB zarejestrowała go jako tajnego współpracownika ps. "Piotr".

Handzlik, który rozpoczął składanie wyjaśnień, powiedział przed sądem, że nigdy nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL i że złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne o braku związków z tymi służbami.

Na razie nie wiadomo, czy pion lustracyjny IPN wniósł do sądu o uznanie prawdziwości jego oświadczenia, czy też chce uznania jego "kłamstwa lustracyjnego" (za co grozi do 10 lat pozbawienia praw pełnienia funkcji publicznych).

Proces może być bardzo krótki, a postępowanie dowodowe może się ograniczyć do przesłuchania Handzlika, b. oficera SB Krzysztofa Oremusa (w latach 90. dziennikarza "Super Expressu"), który go zarejestrował oraz kilku innych b. oficerów.

Prok. pionu lustracyjnego IPN Jarosław Skrok powiedział PAP, że na środę wezwano w sumie czterech świadków - b. oficerów SB. Jego zdaniem, jeśli wszyscy się stawią, proces mógłby się tego dnia zakończyć, bo on nie będzie składał innych wniosków dowodowych.

W maju br. sąd wszczął proces na wniosek Handzlika, który wnosi o uznanie za prawdziwe jego oświadczenia lustracyjnego o braku związków ze służbami specjalnymi PRL.

Zgodnie z ustawą lustracyjną, prawo do sądowej autolustracji ma każdy - nie tylko osoba pełniąca funkcję publiczną - kto chce oczyścić się z "publicznego pomówienia" o związki z tajnymi służbami PRL. Wszczynając autolustrację Handzlika, sąd uznał, że informacja z katalogów IPN stanowi takie "publiczne pomówienie". Wcześniej zdarzało się, że niektóre sądy w Polsce uznawały w podobnych sprawach, że nie jest to takie pomówienie, bo "brak jest podstaw do stwierdzenia w działaniu prezesa IPN świadomego działania zmierzającego do upublicznienia nieprawdziwych informacji".

W marcu br., w kolejnym katalogu IPN nt. zasobów archiwalnych o osobach publicznych, znalazła się informacja, że Handzlik był zarejestrowany w 1987 r. jako TW "Piotr". Rejestracji dokonał IV wydział SB z Bielska-Białej, inwigilujący Kościół katolicki i środowiska wierzących. Według katalogu, "w grudniu 1987 r. kontakt z TW został całkowicie zerwany (jednostronnie z winy TW), z powodu jego wyjazdu do Francji. Po nawiązaniu kontaktów z pracownikiem SB w/w kategorycznie odmówił jakichkolwiek kontaktów".

44-letni Handzlik - podsekretarz stanu odpowiedzialny w Kancelarii za sprawy międzynarodowe - zaprzeczył, by był agentem. Oświadczył, że w 1987 r., gdy ubiegał się o paszport, osoba podająca się za oficera wojska zaproponowała mu pracę dla wojska. "Lekkomyślnie zgodziłem się napisać jednozdaniowe oświadczenie o tym, że jeszcze raz spotkam się z tą osobą. Pod wpływem rozmówcy podpisałem je swoim imieniem z bierzmowania, tj. +Piotr+. Żadnej współpracy nigdy nie podjąłem" - dodał Handzlik. Gdy w 1988 r. wrócił z Francji, oficer znów się skontaktował, ale on ponownie odmówił kontaktów.

Handzlik zapewnił, że o tych kontaktach poinformował prezydenta Lecha Kaczyńskiego i "właściwe organy państwowe w ramach postępowania o dostęp do informacji niejawnej oraz w oświadczeniu lustracyjnym". Zapowiedział też wtedy autolustrację.

Sam L. Kaczyński oświadczył, że nie widzi powodu do wyciągania konsekwencji wobec Handzlika. Podkreślił, że na jego współpracę nie ma żadnych dowodów. Zaznaczył, że w przypadku Handzlika było inaczej niż w sprawie innego jego ministra Andrzeja Krawczyka - bo jak podkreślił prezydent - tym razem on o wszystkim wiedział. Dodał, że Krawczyk chociaż też nie był agentem, to nie poinformował go o pewnych faktach ze swego życia. "I dlatego wtedy podjąłem decyzję o jego odejściu" - podkreślił L. Kaczyński.

Handzlik studiował na KUL. W latach 1992-94 był doradcą premier Hanny Suchockiej ds. polityki zagranicznej, a od 1994 do 2000 r. - I sekretarzem ambasady RP w Waszyngtonie. W latach 2000-01 szefował Departamentowi Polityki Eksportowej MSZ, potem był wicedyrektorem w Departamencie Polityki Bezpieczeństwa MSZ (2001- 2002), a w latach 2004-05 był radcą-ministrem w przedstawicielstwie RP przy ONZ w Nowym Jorku. W 2006 r. rozpoczął pracę w Kancelarii Prezydenta RP, gdzie ministrem został w październiku 2008 r.

Przed nim polityką międzynarodową zajmował się w Kancelarii Andrzej Krawczyk. W lutym 2007 r. odszedł, gdy prezydentowi przekazano informację, że w stanie wojennym miał być tajnym współpracownikiem WSW. W marcu 2007 r. sąd oczyścił go w ramach autolustracji, ale nie wrócił on jednak do kancelarii. Został w końcu ambasadorem RP na Słowacji. (PAP)

sta/ wkr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)