"W tej chwili nie ma jeszcze nawet wstępnej listy ofiar, będzie za ok. 15-20 min. Lada chwila powinniśmy mieć listę pasażerów tego autokaru i pierwszą wstępną listę ofiar" - powiedział Bosacki dziennikarzom przed godz. 16.
Jak mówił, prawie wszyscy podróżujący autokarem zostali poszkodowani, co najmniej 16 osób jest ciężko rannych, niektóre są w stanie krytycznym. Ranni znajdują się w kilku szpitalach w Berlinie i okolicach. Według niego, osoby lżej ranne będą mogły być przetransportowane do Polski, kiedy "zaczną ich wypuszczać szpitale w Berlinie. Z tego co wiem, to w tej chwili mało kto, a może nawet nikt nie nadaje się do takiego transportu" - powiedział.
Bosacki powiedział, że rannych, z którymi będzie można porozmawiać, odwiedzą konsulowie. "Zmobilizowano całą placówkę konsularną w Berlinie, na miejscu wypadku też jest nasz konsul" - podkreślił.
Według Bosackiego, premier Donald Tusk powinien wylecieć na miejsce wypadku w ciągu godziny.
Powiedział, że wszyscy podróżujący w autobusie byli Polakami i że nie była to wycieczka młodzieżowa, ale zorganizowana przez nadleśnictwo zakładowe w Złocieńcu. "Czy (ofiary) to wszyscy z tego nadleśnictwa - to nie wiem, ale można się domyślać, że większość to tak. Być może była tam młodzież, a może nawet dzieci, ale nie była to wycieczka młodzieżowa" - zaznaczył.
Bosacki zaapelował, by rodziny ofiar skontaktowały się z MSZ na uruchomione numery telefonów: 22 523 94 48 i 22 523 92 48. "Będziemy próbowali pomóc rodzinom, bardzo prosimy rodziny o skontaktowanie się na te numery" - dodał.
Jak zaznaczył, polska placówka w Berlnie jest w kontakcie zarówno z policją, jak i ze służbami ratowniczymi, a także z MSZ Niemiec.
Do wypadku autokaru doszło w niedzielę przed południem na autostradzie w Brandenburgii. (PAP)
ktt/ brw/ ura/