Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uchylił w czwartek wyrok dożywotniego więzienia dla 44-letniego Piotra Mojeścika za zastrzelenie dwóch mężczyzn. Sprawa wróci do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Krośnie.
Motywem zabójstwa pierwszego z mężczyzn była zazdrość o kobietę. Drugi - zginął, ponieważ był świadkiem pierwszego zabójstwa.
Powodem uchylenia wyroku są błędy proceduralne. Sędzia sprawozdawca Zbigniew Śnigórski wyjaśnił, że chodzi m.in. o to, że sąd I instancji w uzasadnieniu wyroku nie odniósł się do argumentów obrony o działaniu oskarżonego pod wpływem silnego wzburzenia. Ponadto Sąd Apelacyjny uznał, że materiał dowodowy powinien być przez sąd I instancji ponownie przeanalizowany i oceniony.
Sąd nie negował jednak samej winy Mojeścika ani wymiaru kary. Podkreślił, że oskarżony powinien mieć poczucie, że został osądzony w sprawiedliwym procesie.
Sąd I instancji zgodził się na publikację danych osobowych i wizerunku skazanego. Sąd Apelacyjny nie odniósł się do tej kwestii, więc postanowienie sądu w Krośnie jest nadal obowiązujące.
Mojeścik w styczniu br. został skazany na karę dożywotniego więzienia przez Sąd Okręgowy w Krośnie. Ponadto miał zapłacić rodzicom i rodzeństwu zabitych mężczyzn po 20 i 10 tys. zł, tytułem częściowego zadośćuczynienia.
Apelację od tego wyroku złożyli obrońcy oskarżonego, którzy wnioskowali o uchylenie wyroku, oraz pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, którzy wnosili o utrzymanie wyroku, a także o podniesienie kwot zadośćuczynienia dla rodziców i rodzeństwa ofiar. O uchylenie wyroku wnioskował także prokurator. Uznał on karę dożywocia za sprawiedliwą, wytknął jednak uchybienia proceduralne.
Adwokaci podnosili m.in. że opinie biegłych stwierdzające poczytalność Mojeścika nie zostały zweryfikowane. Przypomnieli, że w przeszłości przebył on trepanację czaszki i - ich zdaniem - mogło to wpłynąć na jego zachowanie. Ponadto podkreślali, że działał pod wpływem silnego wzburzenia, spowodowanego tym, że jego ukochana związała się z innym mężczyzną.
Natomiast jeden z pełnomocników, Marek Książkiewicz mówił, że było to zabójstwo zaplanowane i zostało popełnione z premedytacją. Świadczyć o tym ma m.in. ukrycie zwłok w odludnym miejscu, wysyłanie uspokajających sms-ów do rodzin ofiar.
Według ustaleń sądu, a wcześniej krośnieńskiej prokuratury rejonowej, motywem zabójstwa Marcina D. z Rzeszowa była zazdrość o kobietę. Zuzanna pracowała w gospodarstwie oskarżonego i miała z nim zerwać właśnie dla Marcina D. Drugi mężczyzna - kolega Marcina D., Bogdan K. z Iwonicza - był przypadkową ofiarą. Zginął, ponieważ był świadkiem zabicia pierwszej ofiary.
Do zabójstwa doszło 15 października 2008 roku. Tego dnia Mojeścik umówił się z Marcinem D. w swoim gospodarstwie w Wernejówce, aby tam przekazać mu konia, który miał być zapłatą za trzyletnią pracę w gospodarstwie oskarżonego.
Podczas spotkania, do którego doszło w lesie w okolicach gospodarstwa, Mojeścik dwukrotnie strzelił z dubeltówki (którą posiadał legalnie jako myśliwy) w plecy Marcina D. Jedna z kul trafiła ofiarę w serce. Do Bogdana K. również strzelał w plecy, ta kula także trafiła w serce. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu.
Oskarżony ukrył ciała w ponad półtorametrowym rowie w lesie, w rzadko odwiedzanym miejscu. Przykrył je odzieżą, liśćmi i gałęziami. Samochód Marcina D. wywiózł do Przemyśla i tam porzucił. Wysłał także list napisany wcześniej przez D. do dziewczyny, informujący, że zrywa z nią i zawiadamia o wyjeździe za granicę (grafolog potwierdził autentyczność listu).
Wysyłał także uspokajające sms-y do rodziny ofiary i do Zuzanny. Te informacje zaniepokoiły jednak bliskich Marcina D., ponieważ zazwyczaj dzwonił on do rodziny, a nie wysyłał wiadomości. Ponadto sms-y były poprawne pod względem ortografii, a Marcin D. - według rodziny - robił błędy.
Także rodzina Bogdana K. była zaniepokojona jego długą nieobecnością i brakiem informacji. Rodzina wiedziała jedynie, że wyjechał on wraz z Marcinem D., tymczasem K. zostawił w domu paszport i pieniądze.
Poszukując zaginionych mężczyzn, policja dotarła do Mojeścika. Szybko stał się on podejrzanym, a później oskarżonym o zabójstwa. W czasie śledztwa Mojeścik przyznał się do strzelania do mężczyzn, wspominał m.in. o obronie koniecznej. Wskazał także miejsce ukrycia zwłok. Jego wyjaśnienia były jednak sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym i nie były dla prokuratury wiarygodne. Przed sądem odmówił składania wyjaśnień.
Mojeścik został przebadany przez biegłych psychiatrów. Po ośmiu tygodniach obserwacji oskarżonego stwierdzili, że miał on zdolność pokierowania swoim zachowaniem i był świadomy popełnienia czynu.(PAP)
api/ abr/ gma/