Partnerstwo Wschodnie - ku integracji z UE, demokracji i umocnieniu społeczeństwa obywatelskiego - to hasło seminarium na Uniwersytecie Roma 3 w Wiecznym Mieście. Włoskim studentom i politologom przybliżono idee, jakie przyświecają tej unijnej inicjatywie.
Uczestnicy czwartkowej dyskusji, zorganizowanej we współpracy z ambasadą RP i przedstawicielstwem Komisji Europejskiej, przedstawili cele i priorytety Partnerstwa Wschodniego (PW), określającego wymiar wschodniej polityki UE, kładąc nacisk na jego znaczenie i delikatne polityczne aspekty, związane z sytuacją na Ukrainie i przede wszystkim na Białorusi.
Odpowiadający za PW wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz (PO), który mówił o programie Partnerstwa jako priorytecie europejskiej polityki sąsiedztwa, przyznał w rozmowie z PAP, że we Włoszech kwestie te trzeba niezwykle drobiazgowo tłumaczyć ze względu na niewielkie zainteresowanie tą tematyką.
"Wśród europarlamentarzystów z Włoch jest zrozumienie, że PW to, dla Polaków zwłaszcza, coś więcej niż polityczne partnerstwo, bowiem część naszych rodzin naprawdę miała tam prawdziwych sąsiadów, a część ciągle ma tam jeszcze rodziny. W ten sposób docieramy z naszą argumentacją o wadze tej tematyki dla nas" - wyjaśnił Protasiewicz.
"Natomiast faktem jest, że politycy włoscy mają tendencję do patrzenia na kraje położone między Rosją a Unią Europejską jako na obszar wpływów rosyjskich" - dodał.
Zauważył, że we Włoszech "nie jest łatwo tłumaczyć stanowisko umiarkowanej oceny ostatnich wyborów na Ukrainie". "Część polityków, a zwłaszcza opinii publicznej na Zachodzie lubi patrzeć w kategoriach prostych, czarno-białych: albo były uczciwe, albo nie i papierkiem lakmusowym dla takiej oceny jest dla nich los byłej premier Julii Tymoszenko, która niezależnie od wyborów i ich wyniku jest uwięziona" - wyjaśnił.
Europoseł PO wyraził przekonanie, że sytuację na Ukrainie trzeba pokazywać na tle innych krajów, zwłaszcza Białorusi.
"Na Ukrainie jednak opozycja zdobyła (w wyborach) prawie 50 procent głosów, ma dużą reprezentację w parlamencie, a dwie zupełnie nowe siły polityczne startując od zera były w stanie przebić się do parlamentu" - przypomniał Protasiewicz. Tymczasem "na Białorusi 99 czy nawet 100 procent deputowanych to ludzie z rekomendacji prezydenta Alaksandra Łukaszenki" - zaznaczył.
"Podczas gdy w odniesieniu do Białorusi nie ma wątpliwości, że to nie jest demokratyczny parlament, na Ukrainie wątpliwości może są, ale powinny być rozstrzygnięte na plus" - zauważył. Dlatego zdaniem Protasiewicza prezentowanie przykładu Ukrainy, czyli różnego stopnia rozwoju demokracji na tle sąsiadów pomaga, choć nie jest to łatwe.
Protasiewicz podkreślił, że Parlament Europejski był w 2009 roku oburzony, gdy ówczesny premier Włoch Silvio Berlusconi pojechał z wizytą do Mińska i mówił, że zazdrości Łukaszence poparcia i że jest on "kochany" przez naród.
"My, członkowie Europejskiej Partii Ludowej, do której należy też partia Berlusconiego Lud Wolności, byliśmy zakłopotani, a nawet zawstydzeni. Słowa premiera Berlusconiego wypowiedziane w Mińsku były nieuzasadnione, bo pozycja prezydenta Białorusi nie wynika z poparcia narodu, ale z fałszowania wyborów" - dodał.
Były minister spraw zagranicznych Ukrainy Borys Tarasiuk, przewodniczący Euronest, czyli Zgromadzenia Parlamentarnego PW, zadeklarował, że jest wciąż "eurooptymistą" i że wierzy w to, iż jego kraj zostanie przyjęty do Unii Europejskiej. Ukrainę przedstawił jako "lidera" PW. Wyraził uznanie dla pomysłodawców tej inicjatywy, czyli Polski i Szwecji za to, że - jak zaznaczył - to dzięki nim UE zmieniła podejście do wschodu Europy i że obecnie jest to "krok we właściwym kierunku".
PW zakłada zbliżenie do UE i jej standardów sześciu wschodnich sąsiadów: Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy. Głównym twórcą inicjatywy z 2009 roku jest Polska, popierana przez Szwecję. Przejawem realizacji projektu mają być preferencje handlowe, ułatwienia wizowe i programy pomocowe.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ kar/ kot/