Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, skazując Mikołaja P., sprawcę wypadku, w którym zginęło 5 osób, na 5 lat więzienia, uznał, że nieumyślnie spowodował on katastrofę w ruchu drogowym, ale swoją nieodpowiedzialnością umyślnie złamał przepisy drogowe i naraził na niebezpieczeństwo osoby stojące na przystanku autobusowym.
Przewodniczący składu sędziowskiego Piotr Kamiński zaznaczył, że nie budzi wątpliwości przebieg wypadku przedstawiany przez świadków i biegłych, jak również to, że jego przyczyną było wykonywanie manewru przy nadmiernej prędkości.
Sąd nie przychylił się też do argumentacji prokuratury, że Mikołaj P. spowodował katastrofę w ruchu lądowym w sposób umyślny. "Musiałby być samobójcą albo człowiekiem niezrównoważonym. Należy więc przyjąć, że choć w sposób umyślny naruszył przepisy drogowe, bo wiedział, że jest tam ograniczenie prędkości, nierówna nawierzchnia, jest ślisko, zapewne nie było jego celem rozbicie się na wiadukcie" - podkreślił.
Sędzia zaznaczył też, że gdyby 29-latek jechał z mniejszą prędkością nie doszłoby do tak tragicznych skutków wypadku. Nawiązał też do skruchy oskarżonego. "Od samego początku do wszystkiego się przyznawał. Wiedział, że zmarnował sobie życie" - dodał. (PAP)
pru/ bno/