Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd Najwyższy: wyroki w sprawie wątku "afery mięsnej" uchylone

0
Podziel się:

2.3.Warszawa (PAP) - Sąd Najwyższy uchylił w czwartek wyroki od
dożywocia do 8 lat więzienia orzeczone w latach 60. w sprawie
jednego z wątków "afery mięsnej". Sprawa została umorzona z powodu
przedawnienia i śmierci większości skazanych.

2.3.Warszawa (PAP) - Sąd Najwyższy uchylił w czwartek wyroki od dożywocia do 8 lat więzienia orzeczone w latach 60. w sprawie jednego z wątków "afery mięsnej". Sprawa została umorzona z powodu przedawnienia i śmierci większości skazanych.

Drakońskie wyroki Sądu Wojewódzkiego dla m.st. Warszawy z maja 1966 r. zaskarżył Rzecznik Praw Obywatelskich, gdyż w tamtym procesie bezpodstawnie zastosowano tzw. tryb doraźny, co naruszyło prawo do obrony oskarżonych.

Sprawa dotyczy jednego z wątków głośnej "afery mięsnej", w której w 1965 r. sąd ten wydał wyrok śmierci wobec oskarżonego o łapówkarstwo dyrektora warszawskiego handlu mięsem Stanisława Wawrzeckiego. Był to jedyny wykonany w PRL po 1956 r. wyrok śmierci za przestępstwo gospodarcze. Według wielu opinii, był to "mord sądowy", a wyrok wydano faktycznie na najwyższych szczeblach władzy - nalegał na to szef PZPR Władysław Gomułka. Rada Państwa PRL nie skorzystała z prawa łaski, o co zwrócili się obrońcy. Wawrzeckiego powieszono.

W maju 1966 r. w kolejnym takim procesie skazano 13 mężczyzn - pracowników zakładu przetwórstwa mięsnego na Owsianej w Warszawie. Sąd w trybie doraźnym uznał wszystkich za winnych kradzieży około stu ton mięsa, boczku i słoniny. Wobec wszystkich orzeczono też "przepadek majątku w całości" i od 100 tys. do 40 tys. zł grzywny.

Z akt sądowych wynika, że dziś żyje na pewno dwóch z wówczas skazanych, o trzech kolejnych nic nie wiadomo, bo nie figurują w bazie PESEL, siedmiu ostatnich zmarło. Główny skazany na dożywocie b. dyrektor zakładu zmarł na początku odbywanej kary.

Jego zastępca z zakładu, Janusz F. (skazany na 10 lat, jedyny, który przyszedł w czwartek do sądu; nie zgadzał się na ujawnianie danych) mówi, że dyrektor "leżał" na ławie oskarżonych w czasie procesu, bo już wtedy był chory.

Tryb doraźny stosowały sądy w latach 60. m.in. wobec przestępstw uznawanych za szczególnie niebezpieczne dla mienia. Oznaczało to m.in. ograniczenie praw oskarżonych, w tym prawa do obrony. Tę sprawę również tak zakwalifikowano, mimo że była obszerna i zawiła, więc nie można było jej tak prowadzić. Mimo to sąd orzekał w trybie doraźnym, ale z przekroczeniem wszelkich terminów, bo proces trwał wiele miesięcy.

Tych argumentów używał Rzecznik w kasacji, którą poparł przed Sądem Najwyższym jego przedstawiciel, a także prokurator Aleksander Herzog i obrońcy skazanych.

SN uchylił wyroki skazujące i umorzył postępowanie z powodu przedawnienia karalności i tego, że większość skazanych nie żyje. "Sąd nie był niewolniczo związany wnioskiem prokuratora o zastosowanie trybu doraźnego" - mówił sędzia Jerzy Steckiewicz uzasadniając wyrok.

Zastosowanie doraźnego trybu było według SN rażącym naruszeniem prawa, co miało wpływ na treść zapadłych wtedy wyroków - na mocy tych przepisów kary można było orzekać nawet powyżej górnej granicy zagrożenia.

Kasacja RPO, jak i wyrok SN nie kwestionowały ustaleń sądu co do winy skazanych, były to natomiast argumenty dotyczące uchybień prawnych.

W lipcu 2004 r. SN uwzględnił kasację Andrzeja Zolla i uchylił wyrok wobec Wawrzeckiego i 9 wtedy skazanych dyrektorów handlu mięsem, kierowników sklepów i właściciela masarni, umarzając postępowanie wobec nich. SN podzielił zdanie RPO, że tryb doraźny w tamtym procesie był bezpodstawny. Podkreślił zarazem, że wyrok nie oznacza rehabilitacji skazanych, gdyż nawet kasacja RPO nie podważała ich winy. SN uznał, że wymierzenie kary śmierci za przestępstwo przeciwko mieniu było "trudne do pojęcia w naszym kręgu kulturowym".

Z kolei w sierpniu 2005 r. RPO zaskarżył do SN wątek afery dotyczący 13 szefów i pracowników warszawskich Zakładów Mięsnych "Żubr". W 1965 r. oskarżono ich o działanie w grupie przestępczej i zagarnięcie od 1955 r. do 1964 r. ponad 300 ton mięsa, tłuszczów i wędlin, które potem sprzedawano na "czarnym rynku".

Rodzina Wawrzeckiego wywalczyła niedawno odszkodowanie: żonie i jednemu z jego synów przyznano po 108 tys. zł. Procesują się oni jeszcze o rekompensatę za skonfiskowany majątek. IPN bada, czy skazanie Wawrzeckiego nie było "zbrodnią komunistyczną". (PAP)

wkt/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)