Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd oddalił pozew Michnika przeciw IPN

0
Podziel się:

IPN nie musi przepraszać Adama Michnika za
podanie nieprawdy, że jego ojca skazano w II RP za szpiegostwo na
rzecz Sowietów; nie musi też wpłacać 50 tys. zł na cel społeczny -
jak chciał redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".

IPN nie musi przepraszać Adama Michnika za podanie nieprawdy, że jego ojca skazano w II RP za szpiegostwo na rzecz Sowietów; nie musi też wpłacać 50 tys. zł na cel społeczny - jak chciał redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".

We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie nieprawomocnie oddalił pozew Michnika wobec IPN za przypis z książki o Marcu'68 - że jego ojciec Ozjasz Szechter został skazany w latach 30. na 8 lat więzienia za szpiegostwo na rzecz ZSRR.

Michnik uznał, że godzi to jego prawo do kultywowania pamięci ojca, którego w latach 30. skazano nie za szpiegostwo, ale za działalność w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy i "próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego". Pozwał IPN o ochronę dóbr osobistych, jakimi jest m.in. prawo o dobrej pamięci o bliskich. Żądał 50 tys. zł odszkodowania na cel społeczny i przeprosin w "GW" i "Rzeczpospolitej" za podanie nieprawdziwej wiadomości.

O oddalenie pozwu wnosił IPN, podkreślając, że jest już errata do książki, a Instytut przeprosił "wszystkich, których dobra osobiste mogły zostać naruszone" stwierdzeniem, że Szechter był skazany przez sąd w Łucku (dziś Ukraina) za szpiegostwo. W przeprosinach dodano, że sąd skazał go za próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego przez działalność w KPZU. IPN twierdził, iż uwzględnienie pozwu przez podanie jedynie tego, że Szechter nie był skazany za szpiegostwo bez napisania, że wymierzono mu 8 lat więzienia za inną zbrodnię stanu, to fałszowanie historii.

IPN przywołał przedwojenne przepisy, że za zbrodnię szpiegostwa groziła kara do 10 lat więzienia, a za próbę oderwania od Polski południowo-wschodnich województw i przyłączenia ich do Rosji Sowieckiej oraz za próbę wprowadzenia w II RP "ustroju komunistyczno-radzieckiego" - nawet kara śmierci.

Sąd uznał, że Michnik nie dowiódł, by podanie przez IPN informacji o prawdziwym wyroku wywołałoby "dużo korzystniejszy odbiór społeczny" niż informacja o skazaniu za szpiegostwo. Sąd podkreślił bowiem, powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, że miarą oceny musi być tu "powszechny odbiór", a nie "subiektywna ocena". Dlatego sąd uznał, że podanie przez IPN informacji o skazaniu za czyn łagodniej karany w II RP "nie mogło spowodować gorszych konsekwencji" dla powoda.

Sędzia Renata Latosińska podkreśliła w ustnym uzasadnieniu wyroku, że IPN nie naruszył zatem dobra osobistego powoda, jakim jest prawo do kultywowania pamięci o jego ojcu. Dodała zarazem, że jest to jedno z dóbr chronionych prawem cywilnym - co IPN kwestionował.

Sędzia zwróciła uwagę, że w kwestionowanym przypisie IPN podał, iż w latach 70. Szechter angażował się w działania opozycyjne.

Sąd nakazał też Michnikowi zapłacić IPN 2,7 tys. zł kosztów procesu.

Zapowiadając apelację, pełnomocnik Michnika mec. Piotr Rogowski powiedział dziennikarzom, że sąd podszedł do sprawy formalistycznie i "uciekł od problemu". "Czym innym jest być skazanym za komunizm z przekonania, co po latach można uznać za nietrafne, a czym innym być szpiegiem na rzecz ZSRR" - oświadczył. Dodał, że za taką samą "zbrodnię stanu" w II RP skazano Wincentego Witosa, któremu "dziś stawia się pomniki".

Mec. Rogowski powiedział też, że "instytucja naukowa może podawać nieprawdę, co afirmuje sąd, a zwykłemu Kowalskiemu tego nie wolno".

IPN w odpowiedzi na pozew Michnika pisał, że "kultywowanie dobrej pamięci o zmarłym polega na paleniu świeczki na jego grobie". IPN żądał też od Michnika wylegitymowania się aktem urodzenia, by stwierdzić, czy nieżyjący od 1982 r. Szechter rzeczywiście był jego ojcem. "Sąd ani słowem nie ocenił tego zachowania" - podkreślił mec. Rogowski.

Prawnicy Instytutu mówili wcześniej, że o skazaniu Szechtera "za komunizm" mówił wielokrotnie sam Michnik, a o wyroku za szpiegostwo pisano już wcześniej, zaś Michnik nie reagował, "aż napisał to znienawidzony IPN - więc można teraz dowalić". Krzysztof Zając dodawał, że niekiedy przeglądającym sądowe akta historykom niebędącym prawnikami "trudno jest odróżnić kradzież od kradzieży z włamaniem, rozbój od gróźb karalnych".(PAP)

sta/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)