Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd ponownie zajmie się sprawą odszkodowania za "aferę skórzaną"

0
Podziel się:

Sąd apelacyjny ponownie będzie musiał zająć się sprawą odszkodowania dla
córki Bolesława Dedo, skazanego w "aferze skórzanej" z lat PRL na karę śmierci, zmienioną na
dożywocie. Zeszłoroczny wyrok odmawiający odszkodowania uchylił w czwartek Sąd Najwyższy.

Sąd apelacyjny ponownie będzie musiał zająć się sprawą odszkodowania dla córki Bolesława Dedo, skazanego w "aferze skórzanej" z lat PRL na karę śmierci, zmienioną na dożywocie. Zeszłoroczny wyrok odmawiający odszkodowania uchylił w czwartek Sąd Najwyższy.

"Przy ponownym rozpoznaniu sprawy sąd będzie musiał rozważyć, jaka kara za zarzucany Dedo czyn powinna i mogłaby zapaść. Na pewno nie byłaby to jednak kara dożywocia" - mówił w uzasadnieniu orzeczenia SN sędzia Andrzej Ryński.

Ryński wskazał, że sądy rozpatrujące sprawę odszkodowania nie wyciągnęły właściwych wniosków z wcześniejszych uchwał SN. Dodał, że orzeczenia w sprawie odszkodowania naruszyły przepis Kodeksu postępowania karnego, według którego oskarżonemu przysługuje odszkodowanie, jeżeli "po uchyleniu skazującego orzeczenia postępowanie umorzono wskutek okoliczności, których nie uwzględniono we wcześniejszym postępowaniu".

"Kwestia wysokości odszkodowania jest otwarta i sąd musi poczynić odpowiednie ustalenia" - zaznaczył Ryński.

W PRL w sprawie "afery skórzanej" oskarżonych zostało 16 osób na czele z Bolesławem Dedo, dyrektorem spółdzielni "Przyszłość" w Radomiu, która w latach pięćdziesiątych zajmowała się garbowaniem skór. "Zajmowali się garbowaniem skór, które kupowali na wsi poza przydziałem, następnie przewozili do Radomia. Z dobrze wygarbowanej skóry mogło być pięć metrów, a mogło i siedem. Oni nadwyżki zabierali i sprzedawali" - mówiła PAP w 2009 r. córka głównego skazanego w sprawie - Ewa Dedo.

W 1960 roku B. Dedo został skazany na karę śmierci; dwóch oskarżonych skazano na dożywocie, a resztę na kary od 5 do 15 lat więzienia, kary grzywny od 100 do 300 tys. zł, utratę praw publicznych od 3 do 10 lat. Dedo przesiedział 88 dni w celi śmierci, po czym Rada Państwa zmieniła mu karę śmierci na dożywocie. Później wyrok został zmieniony na 25 lat więzienia. Ostatecznie Dedo wyszedł na wolność po 17,5 roku. Zmarł w 1998 r.

W 2009 r. SN uchylił wyrok wobec skazanych w "aferze skórzanej" i umorzył sprawę z powodu przedawnienia i śmierci skazanych. Podkreślił, że sprawa była szczególnie zawiła i nie powinna być rozpatrywana w trybie doraźnym, zaś w trakcie postępowania doszło do wielu nadużyć. Skazani nie zostali jednak uniewinnieni, gdyż - jak wtedy wskazał SN - "popełnili czyn zabroniony prawem".

Ewa Dedo, córka Bolesława, wystąpiła o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Sąd Okręgowy w Radomiu, który rozpatrywał sprawę w pierwszej instancji oddalił ten wniosek. Uznał, że odszkodowanie jej nie przysługuje, ponieważ B. Dedo nie został uniewinniony przez Sąd Najwyższy, jego kara nie została też złagodzona. Orzeczenie odmawiające odszkodowania podtrzymał w lutym zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Lublinie. Wskazywał, że gdyby Dedo sądzony był bez stosowania trybu doraźnego, najwyższym zagrożeniem byłaby kara dożywocia - a taką karę ostatecznie mu wymierzono.

"Gdyby literalnie czytać orzeczenie SA, można byłoby złośliwie powiedzieć, że kara dożywocia za to przestępstwo była karą adekwatną" - mówił przed SN pełnomocnik córki skazanego mec. Dariusz Pluta. Dodał, że nie odpowiedziano na pytanie, czy ponad 17 lat pozbawienia wolności za zabór skór, to "dopuszczalna i zasadna kara w naszym kręgu kulturowym". Prokuratura wnosiła o oddalenie kasacji.

Wspomnienie o B. Dedo zamieścił w swojej autobiografii Jacek Kuroń. "Pierwszy i zarazem najpoważniejszy aferzysta, z którym siedziałem, to Dedo, dyrektor dużego kompleksu garbarni w Radomiu, skazany za nadużycia gospodarcze na karę śmierci, dopiero Rada Państwa zmieniła mu wyrok na dożywocie. Starszy, dystyngowany pan, chorobliwie uczciwy. Mówił niewiele, powściągliwie, o sprawie bardzo niechętnie" - wspominał Kuroń.

Pisał, że "afera skórzana rozegrała się w garbarniach, które - co podkreślała również prasa - były uważane za najlepsze w całym przemyśle". "Rok po roku uzyskiwały przechodni sztandar pracy. Plan wykonywały w około 120 procentach, zaś zupełnie niezależnie od tego produkowały prywatnie" - zaznaczał Kuroń. Dodawał, że "całość pieniędzy szła w ręce kierownictwa afery, które je rozdzielało wśród uczestników. Za surowe skóry i robociznę oczywiście płacili".

"Nadużycie więc polegało na tym, że nie płacili amortyzacji i podatków. Ale nie za to oczywiście ich ukarano. Przestępstwem było to, że dokonali prywatyzacji środków produkcji" - pisał Kuroń.

Jedyny po okresie stalinizmu wykonany w PRL wyrok śmierci za przestępstwa gospodarcze zapadł w 1966 roku. Decyzję podjęto faktycznie na najwyższych szczeblach władzy - nalegać miał na to szef PZPR Władysław Gomułka. Na karę śmierci w tzw. aferze mięsnej skazano dyrektora Warszawskich Zakładów Mięsnych, Stanisława Wawrzeckiego.

Marcin Jabłoński (PAP)

mja/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)