Prezydent Francji Nicolas Sarkozy oświadczył w środę w Paryżu, że terroryzm nie podzieli Francuzów. W tym czasie w Tuluzie elitarna jednostka policji oblegała dom, w którym zabarykadował się mężczyzna podejrzany o zabójstwa w tym mieście i pobliskim Montauban.
"W obliczu tego zdarzenia Francja musi być zjednoczona" - powiedział szef francuskiego państwa dziennikarzom mając na myśli ostatnie zamachy terrorystyczne.
"Właśnie spotkałem się z przedstawicielami społeczności żydowskiej i muzułmańskiej (...) żeby pokazać, iż terroryzm nie złamie naszego narodowego poczucia wspólnoty" - dodał Sarkozy. "Powiedziałem im i powiem to całemu narodowi: musimy być odpowiedzialni, nie możemy ulegać ani dyskryminacji, ani zemście" - podkreślił.
Sarkozy zapowiedział, że pojedzie do Montauban na uroczystość żałobną trzech żołnierzy zabitych 11 i 15 marca przez seryjnego zabójcę. Uda się również do Tuluzy.
Prezydent wyraził zadowolenie z szybkości działań policji" oraz "wyjątkowej mobilizacji służb porządkowych".
"Minister spraw wewnętrznych (Claude Gueant) i ludzie z elitarnej jednostki policji RAID robią wszystko, żeby zatrzymać podejrzanego, postawić go przed sądem, by mógł odpowiedzieć za przestępstwa, o które jest podejrzewany" - zaznaczył Sarkozy.
Od środy rano trwa policyjne oblężenie domu w Tuluzie, w którym zabarykadował się mężczyzna podejrzany o zabójstwa w tym mieście i pobliskim Montauban. Podejrzany to 24-letni Mohammed Merah, Francuz pochodzenia algierskiego.
Szef MSW powiedział, że podejrzany twierdzi, iż jest mudżahedinem i ma związki z Al-Kaidą. Utrzymuje też, że ma kontakty z osobami "przyznającymi się do salafizmu i dżihadyzmu".
Według Gueanta mężczyzna spędził jakiś czas w Afganistanie i Pakistanie. Minister przekazał, że podejrzany chciał swymi zamachami pomścić palestyńskie dzieci i wziąć odwet na francuskiej armii za jej udział w zagranicznych interwencjach. (PAP)
cyk/ ap/
11041364 11041489 11041515 arch.