Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Siwiec o prezydencji: nierówna, mam mieszane uczucia

0
Podziel się:

Obiecujący początek, potem "totalne wycofanie" i dobra końcówka - mówi o
polskiej prezydencji eurodeputowany SLD Marek Siwiec. Jego zdaniem, prezydencja była nierówna a ani
podpisanie traktatu akcesyjnego Chorwacji, ani tzw.sześciopak nie były zasługą Polski.

Obiecujący początek, potem "totalne wycofanie" i dobra końcówka - mówi o polskiej prezydencji eurodeputowany SLD Marek Siwiec. Jego zdaniem, prezydencja była nierówna a ani podpisanie traktatu akcesyjnego Chorwacji, ani tzw.sześciopak nie były zasługą Polski.

"Mam mieszane uczucia. W największym skrócie ta prezydencja wyglądała tak, że był obiecujący początek, później nastąpiło totalne wycofanie z powodu wyborów - a co gorsza, w czasie wyborów ta prezydencja pracowała na rzecz rządu - a końcówka była taka, jaka powinna być cała prezydencja: obecna w najbardziej newralgicznych punktach" - powiedział PAP Siwiec.

Z tego powodu - stwierdził - nie sposób wystawić jednolitej oceny za prezydencję, bo była ona nierówna.

Według europosła zmarnowane zostały trzy miesiące polskiej prezydencji - najpierw okres kampanii wyborczej, jak również ten czas po wyborach, kiedy to "zniknął premier, a cały rząd zastanawiał się, kto dostanie stołki ministerialne". "To były trzy miesiące zejścia ze sceny" - zaznaczył.

Za pozytywną Siwiec uznał końcówkę prezydencji, kiedy to - jak mówił - "wróciliśmy do nurtu, a Polska stała się uczestnikiem poważnej dyskusji".

Zdaniem europosła SLD, "pewne punkty" zdobył w trakcie prezydencji premier Donald Tusk, który "dał się zauważyć i był dobrze przyjęty w gremiach europejskich". "To będzie procentować w przyszłości" - ocenił Siwiec.

Przestrzegł rząd przed chwaleniem się podpisaniem traktatu akcesyjnego z Chorwacją. "Miało to miejsce niezależnie od naszego przewodzenia w Radzie UE. Traktat i tak zostałby podpisany, a kto był listonoszem - to jest raczej kwestia losu. To samo dotyczy sześciopaku", czyli pakietu unijnych aktów legislacyjnych wzmacniających dyscyplinę finansową - zaznaczył.

Siwiec polemizował z krytyką płynącą pod adresem rządu z prawej strony sceny politycznej, że w kwestiach związanych z kryzysem w eurolandzie i całej UE Niemcy i Francja dyktowały Polsce, co ma robić - jako kraj sprawujący prezydencję.

"Kto mógł oczekiwać, że nasz głos będzie wiodący? Bądźmy realistami. Udało się nam wejść do tej dyskusji, gdzie prym wiodły Niemcy i Francja. Myśmy się tam odnaleźli - rzecz w tym, że nie można było oczekiwać cudów. My zaistnieliśmy w imieniu tych, którzy mają mniej do gadania" - ocenił eurodeputowany.

Do plusów prezydencji Siwiec zaliczył działania z obszaru kultury i promocji. "Zaistniało wokół Polski trochę życzliwego zainteresowania - ja to odbieram bardzo pozytywnie" - zaznaczył.

"Dodajmy do tego, że prezydencja była wielką próbą dla polskiej biurokracji. Ona została generalnie zaliczona pozytywnie. Trzeba było skonfrontować nawyki, nie zawsze dobre zwyczaje obowiązujące w kraju, z tym, co dzieje się w strukturach europejskich. Kilkaset osób przetarło się, to jest coś, co będzie procentować w przyszłości" - podkreślił Siwiec.

Według szefa SLD Leszka Millera, ośrodki wpływające na bieg wydarzeń nie były w Warszawie, tylko w Berlinie i w Paryżu. "Polityka wschodnia nie była priorytetem, choć Polska usiłowała to czynić, więc tu jest jakaś porażka, ale podzielam pogląd, że to była zupełnie przyzwoita prezydencja i trudno ją tak przekreślać" - dodał polityk Sojuszu.

Wiceszef komisji spraw zagranicznych Tadeusz Iwiński (SLD) ocenił natomiast, że "błąd został popełniony wówczas, gdy Polska zdecydowała się na prezydencję, która pokrywa się wyborami". Zaznaczył jednocześnie, że "nie można było przewidzieć, że dojdzie do takiego kryzysu w strefie euro i w całym świecie i że dojdzie do takich wydarzeń w krajach arabskich, które zmniejszą zainteresowanie krajami Partnerstwa Wschodniego".

Według Iwińskiego, prezydencja była "nieco zbyt pasywna, przez pierwsze miesiące niezbyt aktywna". "Gdyby Sikorski wygłosił swoje interesujące, choć kontrowersyjne przemówienie na początku prezydencji, byłoby inaczej, bo nadałby ton" - mówił poseł SLD, odwołując się do wystąpienia szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego w Berlinie. (PAP)

laz/ ajg/ par/ kot/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)