56-letni mężczyzna spowodował w czwartek rano wybuch gazu w swoim domu w Będzinie (Śląskie). Prawdopodobnie chciał popełnić samobójstwo. Z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala. Niegroźnie ranne zostały też jego żona i córka.
Do wybuchu doszło około 8 na parterze jednopiętrowego budynku przy ulicy 27 stycznia. Policja wstępnie ustaliła, że mężczyzna zamknął się w pokoju i odkręcił kurek 11-kilogramowej butli z gazem, doprowadzając do jego eksplozji. Wcześniej 56-latek kilkakrotnie groził rodzinie, że targnie się na swoje życie.
"Siła eksplozji wyrzuciła mężczyznę przez okno. Z okien budynku wyleciały szyby, zniszczone zostało też pomieszczenie, w którym doszło do wybuchu" - powiedziała PAP Aneta Gołębiowska z zespołu prasowego śląskiej straży pożarnej.
Szyby popękały także w sąsiednim budynku, który ma zniszczoną elewację. Jednak konstrukcja żadnego z domów prawdopodobnie nie została naruszona.
Według rzeczniczki będzińskiej policji, Moniki Francikowskiej, niewiele brakowało, a wybuch spowodowałby tragedię. Na piętrze domu samobójcy mieszka rodzina z 15-miesięcznym dzieckiem. Na szczęście lokatorzy nie ucierpieli, a rany żony i córki desperata są powierzchowne. 56-latek ma natomiast poparzone m.in. ręce i nogi; lekarze zbadają, czy także drogi oddechowe.
Miejsce wypadku zabezpieczają trzy sekcje strażaków. (PAP)
mab/ itm/