Policjanci z Rudy Śląskiej ponownie zatrzymali 54-letniego mieszkańca sąsiednich Świętochłowic, po tym jak w piątek kolejny raz wywołał fałszywy alarm bombowy w sądzie w Rudzie Śląskiej. Mężczyzna od początku sprawy tłumaczy swoje postępowanie złością na policjantów i sąd, że nie doprowadzili do powrotu żony, która od niego odeszła.
Jak poinformował PAP w sobotę komisarz Janusz Jończyk z biura prasowego śląskiej policji, 54-latek od 12 do 14 czerwca 2006 r. czterokrotnie zgłaszał podłożenie bomby w budynku sądu. 15 czerwca policjanci po raz pierwszy zatrzymali go, prokurator zastosował wobec niego wtedy dozór policyjny.
"W piątek mężczyzna znów jednak zadzwonił do sądu informując o rzekomej bombie; został powtórnie zatrzymany" - powiedział Jończyk.
Za każdym razem po telefonach 54-latka w rudzkim sądzie uruchamiane były przewidziane w takich sytuacjach procedury ratunkowe, paraliżujące jego normalną pracę. W akcjach, prócz policjantów, brali udział strażacy, pogotowie ratunkowe oraz służby miejskie.
Zgodnie z wydaną 15 czerwca decyzją prokuratora, mężczyzna pozostaje pod dozorem policji. Niewykluczone, że teraz prokurator wystąpi do sądu o jego aresztowanie. Za fałszywe alarmy może mu grozić do 5 lat więzienia, a także obciążenie kosztami akcji. (PAP)
mtb/ malk/ hes/