Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Śląskie: Pionierska terapia zajęciowa dla pacjentek w Bytomiu

0
Podziel się:

Kobiety w ciąży i pacjentki po ciężkich operacjach onkologicznych wspólnie
rysują, słuchają muzyki i dowcipów, ćwiczą, a nawet tańczą, a wszystko to w szpitalu. Pacjentki
oddziału ginekologicznego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu korzystają z pionierskiego
programu terapeutycznego.

Kobiety w ciąży i pacjentki po ciężkich operacjach onkologicznych wspólnie rysują, słuchają muzyki i dowcipów, ćwiczą, a nawet tańczą, a wszystko to w szpitalu. Pacjentki oddziału ginekologicznego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu korzystają z pionierskiego programu terapeutycznego.

Choć współczesna medycyna od dawna wie o tym, że stan psychiczny pacjenta ma wpływ na proces jego zdrowienia, to większość polskich szpitali zajmuje się tylko leczeniem ciała. W bytomskim Oddziale Klinicznym Ginekologii, Położnictwa i Ginekologii Onkologicznej z inicjatywy jego szefowej prof. Anity Olejek ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego odbywają się zajęcia o różnych profilach. Choreoterapia to leczenie tańcem, arteterapia - wyrażanie emocji poprzez malowanie, podczas biblioterapii prowadząca czyta paniom dowcipy lub bajki dla dzieci w ich łonach. Jest też muzykoterapia i psychoterapia.

"Na początku czułam się dziwnie z pędzlem i farbami - ostatni raz miałam je w rękach w szkole. Ale okazało się, że to fajny relaks. Miło, że troszczą się tu o nas również w ten sposób" - powiedziała PAP pani Anna, która spędziła w szpitalu kilka tygodni, będąc w zagrożonej ciąży.

"To ma ogromny wpływ pozytywny na pacjentki - np. ciężarne unieruchomione w łóżku mają możliwość, żeby te swoje emocje przelać na papier, panie po ciężkich operacjach chirurgicznych tańczą - to specyficzny, ale niezwykle istotny rodzaj ruchu. Właściwie każdy pacjent potrzebuje w szpitalu czegoś jeszcze oprócz samego leczenia, bo leczenie pacjenta to nie jest tylko leczenie ciała, ale i duszy. Emocje są czymś ulotnym, trudnym do policzenia, a przecież teraz wiele mówi się o tym, że stan emocjonalny chorego ma wpływ na czynność jego układu immunologicznego czy system nerwowy, a przez to pośrednio na fizyczne, mierzalne efekty leczenia" - powiedziała prof. Anita Olejek.

Podkreśliła, że braki polskich szpitali w tym zakresie wynikają też z mizerii finansowej. W Bytomiu prowadzący zajęcia działają charytatywnie. "Trudno się spodziewać, że wszędzie tak będzie" - przyznała.

Jak podkreśla koordynująca zajęcia Dorota Siebiata-Tomczyk, dominującą reakcją na przyjście do szpitala jest lęk. "Kiedy pacjentka przychodzi do szpitala, badam poziom jej lęku, jeśli się zgodzi. Potem robię wszystko, żeby go obniżyć poprzez terapię, ale też poprzez edukację. Polecam przede wszystkim choreoterapię - sympatyczna, jest możliwość kontaktu z innymi pacjentkami, a jednocześnie poprzez zabawę i ruch pacjentka się otwiera" - wyjaśniła. (PAP)

lun/ hes/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)