Na początku przyszłego tygodnia ma zostać wznowiona eksploatacja węgla ze ściany wydobywczej kopalni Mysłowice-Wesoła, gdzie we wtorek rano doszło do podziemnego wstrząsu. Obrażenia odniósł wtedy jeden górnik z jedenastu, którzy pracowali w zagrożonym rejonie.
O efektach pracy badającej wtorkowe zdarzenie komisji poinformował w czwartek PAP rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia, Wojciech Jaros. W skład komisji weszli specjaliści z kopalni i Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach.
Komisja zakwalifikowała wtorkowy wstrząs jako "odprężenie", będące efektem uwalniania się energii z naprężonego górotworu. Nie było to zatem - jak wcześniej podawano - tąpnięcie, którego skutkiem byłyby zniszczenia pod ziemią lub na powierzchni. Choć w analizowanym rejonie występowały już wcześniej wstrząsy wysokoenergetyczne, wtorkowy nie był zbyt silny - w dziesięciostopniowej górniczej skali jego siłę oceniono na "piątkę", co odpowiada niespełna 2 stopniom w skali Richtera.
Ściana wydobywcza 665 metrów pod ziemią w kopalni Wesoła (część połączonej kopalni Mysłowice-Wesoła) eksploatowana jest od kilku miesięcy. Przez dobę po wstrząsie nie prowadzono tam żadnych robót górniczych, poza tzw. strzelaniem profilaktycznym, które ma służyć kontrolowanemu odprężaniu górotworu.
Jak wyjaśnił Jaros, górotwór w eksploatowanym miejscu nie jest jednolity, ma różną strukturę i gęstość skał. Utrudnia to przewidywanie występujących podczas eksploatacji naprężeń oraz stosowanie profilaktyki, np. strzelania odprężającego.
Wobec potencjalnego niebezpieczeństwa w takich miejscach wyznacza się m.in. strefy, gdzie ograniczone jest przebywanie ludzi. Komisja w kopalni Wesoła zdecydowała o powiększeniu takiej strefy w zagrożonym rejonie.
Kolejne zalecenie dotyczy przedłużenia czasu między zakończeniem pracy kombajnu, a podejmowaniem kolejnych działań związanych z eksploatacją. Bezpośrednio po dotarciu przez kombajn do końca takiej trudnej ściany ryzyko wstrząsu jest największe. Po wtorkowym wstrząsie w ścianie w Wesołej wydłużono ten czas o pół godziny - z dotychczasowych 60 do 90 minut.
Jednocześnie eksperci zdecydowali, że gdy prace w ścianie dojdą do kolejnego miejsca, w którym mogą występować problemy - powinno odbyć się kolejne zebranie komisji dla określenia niezbędnych działań profilaktycznych. Według Jarosa, wdrażanie postanowień komisji potrwa do kilku dni; ponowna eksploatacja powinna ruszyć tam w poniedziałek lub wtorek.
Gdy doszło do wtorkowego wstrząsu, w wyrobisku trwały przygotowania do strzelania profilaktycznego. Górnicy byli wtedy ok. 4 km od szybu. Z jedenastu pracowników znajdujących się w strefie zagrożenia do lekarza zgłosiło się sześciu. Pięciu z nich nie doznało obrażeń, które kwalifikowane są jako wypadek przy pracy. Jednego górnika, który pracował przy likwidacji chodnika przyścianowego, trzeba było wynieść na noszach. Skarżył się na silny ból w okolicach żeber. Trafił do szpitala im. św. Barbary w Sosnowcu. Badania wykazały, że nie doznał poważnych obrażeń.
Z danych nadzoru górniczego wynika, że do silnych wstrząsów w kopalniach na Górnym Śląsku dochodzi średnio nawet ponad trzy razy dziennie. Rejestrowane są tylko te określane jako wysokoenergetyczne. W ubiegłym roku w kopalniach węgla kamiennego było ich ponad 1,2 tys., podczas gdy w latach 80. notowano ich ponad 3 tys. rocznie. Wynika to nie tylko ze spadku wydobycia węgla, ale także z lepszej profilaktyki.(PAP)
mtb/ mab/