Rozpędzone bmw zniszczyło w nocy z poniedziałku na wtorek stację gazociągu w Miasteczku Śląskim koło Tarnowskich Gór. Z rozszczelnionej instalacji zaczął się ulatniać gaz. Na krótko trzeba było ewakuować mieszkańców okolicznych domów. Sprawca wypadku i jego kompani uciekli.
Według oficera dyżurnego śląskiej drogówki, przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. Kierowca bmw - prawdopodobnie młody człowiek - stracił panowanie nad kierownicą. Samochód dachował, staranował ogrodzenie stacji redukcyjno-pomiarowej gazu i uderzył w naziemną część gazociągu średniego ciśnienia.
Oprócz kierowcy autem jechało jeszcze dwóch młodych mężczyzn. Szuka ich policja. Samochód był niedawno sprowadzony z Niemiec, miał tymczasowe, niemieckie tablice rejestracyjne. Został zabezpieczony jako dowód w prowadzonym śledztwie.
Jak powiedział PAP dyspozytor Górnośląskiej Spółki Gazownictwa w Zabrzu, po wypadku, do którego doszło krótko przed północą, 23 odbiorców zostało pozbawionych dostaw gazu. Wypływ gazu udało się zahamować w niespełna godzinę. Ekipy naprawcze usuwały uszkodzenia do 6. rano. Następnie wznowiono dostawy do odbiorców. Na miejscu pozostało jednak pogotowie gazowe.
Według informacji śląskiej straży pożarnej, w związku z rozszczelnieniem gazociągu trzeba było na krótko ewakuować mieszkańców dwóch budynków wielorodzinnych i trzech domków jednorodzinnych. W sumie swoje mieszkania musiały opuścić w nocy 64 osoby. Po wykonaniu pomiarów stężeń gazu mogli wrócić do domów.
Gazociąg średniego ciśnienia doprowadza gaz ze stacji redukcyjno-pomiarowej do granic posesji. Gazownicy sprawdzają, ile gazu ulotniło się z powodu rozszczelnienia. Wraz z kosztami naprawy, straty liczone będą w tysiącach złotych.
W nocnej akcji, w Miasteczku Śląskim uczestniczyło 22 strażaków, 12 pracowników służb gazowniczych, 10 policjantów i 6 osób załogi karetek pogotowia ratunkowego. (PAP)
mab/ krf/