W co drugiej skontrolowanej szkole dzieci są źle odżywiane - poinformowała w środę Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach. Śląski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny Grzegorz Hudzik zamierza wprowadzić program "Zdrowie na talerzu".
Inspektorzy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach w latach 2007-2010 skontrolowali 500 placówek oświatowych. Nieprawidłowości w żywieniu stwierdzono w 33 proc. żłobków, 40 proc. przedszkoli i 51 proc. szkół.
Główne grzechy szkolnych stołówek to: zbyt wiele tłuszczów w posiłkach, a za mało węglowodanów. Inspektorzy wskazali również na niedobory wapnia, żelaza i witaminy C, co oznacza, że w diecie dzieci i młodzieży generalnie brakuje owoców i warzyw, przetworów mlecznych oraz naturalnych nieprzetworzonych produktów, takich jak np. kasza.
"Chroniczne niedobory żelaza mogą dawać ujemne efekty w postaci anemii, uszkodzeń błon śluzowych i zaburzeń wchłaniania" - napisano w raporcie.
Śląski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny Grzegorz Hudzik stwierdził, że istotnym problemem związanym z realizacją prawidłowego żywienia dzieci, jest brak stosownych regulacji prawnych określających np. procentowy udział składników żywieniowych w diecie, jak to ma miejsce w przypadku innych grup społecznych np. więźniów.
"Dzieci żywione w żłobkach i przedszkolach nie mają opracowanych norm żywieniowych a normy takie obowiązują w więzieniach" - powiedziała wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia poseł Beata Małecka-Libera, inicjatorka tego spotkania.
Posłanka powiedziała, że pojawiła się potrzeba wprowadzenia zmian legislacyjnych, a posłowie będą "mieli w najbliższym czasie nad czym pracować".
Na ewentualne zmiany legislacyjne trzeba będzie poczekać do następnej kadencji Sejmu, dlatego Śląski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny poinformował, że w pierwszym etapie rozpoczną prace nad wdrażaniem programu, który roboczo nazwali "Zdrowie na talerzu". "Jego celem będzie dostarczanie informacji na temat żywienia rodzicom, kucharkom, intendentkom. Zrobimy to z pomocą Śląskiego Uniwersytetu Medycznego" - tłumaczył Hudzik.
Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak powiedział, że problem jest znany od dawna. Dodał, że kontrola w śląskich szkołach potwierdziła jego obawy, z którymi w marcu tego roku występował do Głównego Inspektora Sanitarnego. Podkreślił, że nie spodziewa się, aby w innych woj. kraju było o wiele lepiej.(PAP)
ktp/ ls/