Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Śląskie: Zakończył się protest bytomskich konduktorów

0
Podziel się:

Konduktorzy z Przedsiębiorstwa Komunikacji
Miejskiej (PKM) w Bytomiu zakończyli we wtorek po południu swój
protest. Uzyskali od prezydenta Bytomia Krzysztofa Wójcika
zapewnienie o finansowej pomocy miasta przy dalszym ich
zatrudnieniu.

Konduktorzy z Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej (PKM) w Bytomiu zakończyli we wtorek po południu swój protest. Uzyskali od prezydenta Bytomia Krzysztofa Wójcika zapewnienie o finansowej pomocy miasta przy dalszym ich zatrudnieniu.

Protestujący od ponad dwóch tygodni okupowali katowicką siedzibę organizującego komunikację miejską w regionie Komunikacyjnego Związku Komunalnego (KZK) Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Chcieli utrzymania swoich miejsc pracy po wygaśnięciu z końcem maja dwuletniego programu pilotażowego, na podstawie którego zatrudniono w ten sposób 283 bezrobotne wcześniej osoby.

"1 czerwca mamy dalej pracę. Prezydent Wójcik zadeklarował, że wszystkie 283 osoby, które do tej pory pracowały, będą mogły dalej pracować. Rada miejska dała mu wolną rękę w kwestii wyjścia Bytomia z KZK, jeśli ten nie zgodzi się na dalsze zatrudnianie nas" - powiedziała PAP we wtorek przewodnicząca związku zawodowego konduktorów, Laura Klekocka.

KZK, który w celu skoordynowania komunikacji miejskiej współtworzą 23 górnośląskie miasta, od początku konfliktu pozostawał na stanowisku, że możliwe byłoby kontynuowanie pracy na rzecz bytomskiego PKM-u jedynie przez ok. 130-180 konduktorów, pracujących na 11 liniach - tam, gdzie - według badań - jest to opłacalne.

Władze KZK zadeklarowały też, że kilkadziesiąt kolejnych osób mogłoby też zostać kontrolerami biletów, pracując na umowę- zlecenie. Te propozycje konduktorzy stanowczo odrzucali, żądając zapewnienia im po zakończeniu programu dalszej pracy w bytomskich autobusach.

Konduktorzy deklarowali, że są w stanie utrzymać się z zysków ze sprzedawanych przez siebie biletów, które obowiązują niemal na całym Górnym Śląsku. Jak dotąd, wszystkie zyski z biletów odprowadzane były do KZK, który w ramach programu pokrywał część kosztów ich zatrudnienia. Zdaniem konduktorów, wykonywana przez nich praca była dochodowa, a KZK "ściągał od nich haracz".

"To oszustwo, że oni sami się finansują, bo to są pieniądze wyciągnięte z systemu. Wszystkie miasta (wchodzące w skład KZK - PAP) miałyby się składać na to, by bytomscy konduktorzy mogli pracować. To jest ogromna kwota - w skali miesiąca brakuje tu paręset tysięcy złotych" - powiedział PAP we wtorek prezydent współtworzących KZK Gliwic, Zygmunt Frankiewicz.

Jak poinformowała PAP rzeczniczka KZK, Alodia Ostroch, podczas wtorkowego zgromadzenia prezydentów śląskich miast tworzących KZK, prezydent Bytomia zadeklarował, że jego miasto z początkiem przyszłego roku zrezygnuje z członkostwa w KZK.

Choć umożliwi to dalsze zatrudnienie w bytomskim PKM wszystkich kontrolerów na dotychczasowych warunkach, dla pasażerów będzie m.in. oznaczać, że na trasach obsługiwanych przez bytomskie autobusy będą obowiązywały inne bilety, niż w pozostałych śląskich miastach.

Klekocka zapowiedziała, że związek konduktorów zamierza pozwać KZK o pieniądze za wykonywanie pracy kontrolerów. "Jako konduktorzy mieliśmy mieć na okres dwóch lat zawartą odrębną umowę na kontrole biletów. Byliśmy przeszkoleni i prowadziliśmy te kontrole. Nie było jednak umowy, a KZK nie zapłacił nam za tę pracę" - zaznaczyła Klekocka. (PAP)

mtb/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)