Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Śledczy z komisji hazardowej bez merytorycznych pytań do Maraszka

0
Podziel się:

#
dochodzą wypowiedzi członków komisji
#

# dochodzą wypowiedzi członków komisji #

14.01. Warszawa (PAP) - Posłowie zasiadający w hazardowej komisji śledczej nie mieli merytorycznych pytań do trzeciego przesłuchiwanego w czwartek świadka Ryszarda Maraszka. To wywołało wśród śledczych dyskusję o sensowność wzywania wszystkich 81 osób z listy świadków przyjętych przez komisję.

Maraszek, który w latach 2001 - 2005 był posłem z ramienia SLD i pracował w komisji finansów publicznych, powiedział w swojej swobodnej wypowiedzi, że jego udział w pracach nad nowelizacją ustawy hazardowej był incydentalny i ograniczył się tylko do prac nad konsolidacyjnym projektem ustawy dotyczącym tworzenia wojewódzkich kolegiów skarbowych. Jak zaznaczył, projekt ten obejmował zmiany aż w 29 ustawach, a wśród nich była też ustawa o grach i zakładach wzajemnych.

"W trakcie prac nad projektem ustawy konsolidacyjnej wprowadzono w części dotyczącej ustawy hazardowej jedynie zmiany w zakresie nazewnictwa pracownika organu kontroli z pracownika specjalnego nadzoru skarbowego na pracownika szczególnego nadzoru podatkowego" - podkreślił.

Po tych wyjaśnieniach posłowie z komisji stwierdzili, że nie mają do niego pytań związanych z aferą hazardową.

Wiceprzewodniczącego komisji Bartosza Arłukowicza (Lewica) interesowało natomiast, skąd Maraszek przyjechał i ile zajęła mu droga do Warszawy. Świadek powiedział, że przyjechał z Dolnego Śląska i zajęło mu to w sumie ponad osiem godzin. Wówczas poseł pytał Maraszka, czy rozumie, dlaczego Sławomir Neumann (PO) zgłosił go w charakterze świadka. "Nie rozumiem" - odparł świadek.

Zbigniew Wassermann (PiS) przeprosił z kolei Maraszka za to, że zmarnował swój czas, żeby "pokazać się na tej komisji".

Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) przypomniał wówczas, że wniosek o powołanie Maraszka na świadka został przyjęty jednogłośnie. "Wszyscy głosowaliśmy za ustaleniem takiej listy świadków w tym przypadku" - dodał.

Arłukowicz stwierdził, że przyjął zasadę głosowania za każdym zgłaszanym wnioskiem dowodowym, ufając, że "jest czymś uzasadniony". "Jeżeli będziemy wzywać ludzi, którzy przyjeżdżają tu na koszt budżetu państwa, tracą swoje godziny, tylko dlatego, żeby ich zobaczyć i powiedzieć dzień dobry, to nie wiem, czy jest to najwyższa formuła prac tej komisji" - powiedział.

Sekuła przyznał, że wezwanie Maraszka powinno być dla komisji nauczką, żeby zbyt pochopnie nie zgłaszać wniosków o powoływanie świadków.

Z kolei Franciszek Stefaniuk (PSL) apelował do swoich kolegów z komisji o zweryfikowanie przyjętej listy świadków. "Może wycofać część świadków, którzy nic nie wniosą do prac komisji. Być może, żeby komisja doszła do jakiegoś wniosku to wystarczy nam 30 świadków, a nie 80, czy 90" - dodał.(PAP)

pat/ ura/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)