Rządząca na Słowacji centroprawica doprowadziła we wtorek w parlamencie do fiaska ponownego tajnego głosowania w sprawie wyboru nowego prokuratora generalnego, co zażegnało najpoważniejszy kryzys obecnego rządu od momentu jego powołania na początku lipca.
Cztery partie koalicji uzgodniły w poniedziałek, że szef prokuratury zostanie wybrany dopiero w przyszłym roku, po wprowadzeniu zmian w przepisach, które rozszerzą zakres głosowań jawnych w parlamencie.
Kryzys ujawnił się w ubiegły czwartek, gdy w tajnym głosowaniu część członków koalicji wsparła kandydata opozycji, a premier Iveta Radiczova ostrzegła, że jeśli prokuratorem generalnym na kolejne siedem lat pozostanie piastujący ten urząd Dobroslav Trnka, to ona ustąpi ze stanowiska. W weekend premier powtórzyła swoje ostrzeżenie.
Za Trnką opowiada się najsilniejsze słowackie ugrupowanie opozycyjne, socjaldemokratyczna partia Smer byłego premiera Roberta Fico. W czwartek do zwycięstwa Trnki zabrakło tylko jednego głosu, co oznacza, że wsparli go również niektórzy deputowani większości rządowej.
By podobna sytuacja się nie powtórzyła, przywódcy partii koalicyjnych zobowiązali swych deputowanych, aby we wtorek pobrali karty do głosowania w celu zapewnienia kworum, a następnie zabrali karty ze sobą, czyli by nie wrzucali ich do urny. Miało to odebrać Trnce szanse na ponowny wybór, gdyż do zwycięstwa potrzebował poparcia co najmniej połowy deputowanych. Opozycja ma w 150-osobowej Radzie Narodowej (jednoizbowym parlamencie) 71 mandatów, natomiast ugrupowania koalicyjne łącznie 79.
Trnka otrzymał we wtorek 71 głosów - o cztery mniej niż potrzebował do reelekcji. Nikt nie głosował na kandydata koalicji Jozefa Czentesza, którego w czwartek wsparło 73 deputowanych.
Michał Zabłocki (PAP)
zab/ jo/ dmi/ ap/
