Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SN: "Rzeczpospolita" nie musi przepraszać Krzyżostaniaka

0
Podziel się:

"Rzeczpospolita" nie musi przepraszać
znanego działacza sportowego Bolesława Krzyżostaniaka za podanie,
że inwestował setki tysięcy dolarów w produkcję narkotyków. Orzekł
tak w piątek Sąd Najwyższy, zwracając sprawę do sądu II instancji,
który wcześniej nakazał takie przeprosiny. Powód jest dziś w
areszcie, oskarżony za obrót narkotykami.

"Rzeczpospolita" nie musi przepraszać znanego działacza sportowego Bolesława Krzyżostaniaka za podanie, że inwestował setki tysięcy dolarów w produkcję narkotyków. Orzekł tak w piątek Sąd Najwyższy, zwracając sprawę do sądu II instancji, który wcześniej nakazał takie przeprosiny. Powód jest dziś w areszcie, oskarżony za obrót narkotykami.

W 2002 r. "Rz" napisała, że Krzyżostaniak - ówczesny prezes Olimpii Poznań - od lat współpracował z gangiem nieżyjącego już Jeremiasza Barańskiego, ps. Baranina oraz inwestował w produkcję narkotyków. Gazeta powołała się na akta procesu przed sądem w Kielcach Ryszarda J., który produkował syntetyczne narkotyki dla "Baraniny". Dziennik pisał o związkach Krzyżostaniaka, ps. "Bolo", z Barańskim i jego prawą ręką Wojciechem Papiną. "Rz" dotarła do zeznań aresztowanego w Austrii Papiny, który miał dostać od Krzyżostaniaka ponad 700 tys. dolarów na produkcję amfetaminy.

63-letni Krzyżostaniak pozwał wydawcę "Rz" o ochronę dóbr osobistych, żądając przeprosin oraz miliona zł odszkodowania. W 2005 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał pozwanemu przeprosiny powoda i wpłatę 50 tys. zł, uznając, że doszło do naruszenia dóbr osobistych. Według SO, zarzuty "Rz" były "nieadekwatne do posiadanych dowodów", a dziennikarze nie dochowali ustawowego obowiązku rzetelności i staranności.

W grudniu 2006 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał ten wyrok, oddalając apelacje obu stron procesu. Pozwani chcieli od SA oddalenia pozwu; powód - miliona zł odszkodowania.

W kasacji do Sądu Najwyższego pełnomocnik "Rz" mec. Jacek Kondracki podkreślał, że sąd okręgowy nie uzyskał - mimo wniosku pozwanych - akt sprawy kieleckiej, a sąd apelacyjny uznał, że w ogóle nie można przeprowadzić - jak mówią prawnicy - "dowodu z akt".

SN uwzględnił kasację i zwrócił sprawę sądowi apelacyjnemu. Sędzia SN Józef Frąckowiak podkreślił, że sąd ten dopuścił się "rażącego naruszenia prawa", orzekając bez całego materiału dowodowego. "Jest wysoce prawdopodobne, że ocena akt sądu z Kielc doprowadziłaby do stwierdzenia, że dziennikarze byli rzetelni" - dodał sędzia. Podkreślił, że "jeśli z tych akt wynika, że zarzuty mediów wobec powoda są podobne do zarzutów stawianych mu przez prokuratora, to trudno mówić o naruszeniu dóbr osobistych".

Szansę na wygraną "Rzeczpospolitej" w ponownym procesie zwiększa fakt, że w kwietniu tego roku Krzyżostaniak został wraz z innymi oskarżony przez kielecką prokuraturę o "wprowadzenie do obrotu znacznych ilości narkotyków" w 2000 r. - za co grozi do 10 lat więzienia. Oskarżony, aresztowany od listopada 2006 r., nie przyznaje się do zarzutów. Po jego zatrzymaniu podawano, że to efekt sześcioletniej współpracy Centralnego Biura Śledczego i kieleckiej prokuratury z austriackim Ministerstwem Sprawiedliwości. W aktach sprawy są m.in. zeznania Papiny.

Mec. Kondracki powiedział dziennikarzom, że podczas rozprawy apelacyjnej w grudniu 2006 r. przedstawił sądowi informację kieleckiej prokuratury o listopadowym zatrzymaniu powoda i zarzutach wobec niego - ale sąd nie wziął tego pod uwagę. "Dziś powód jest aresztowany i oskarżony, a my mamy go przepraszać?" - mówił adwokat w wystąpieniu przed SN, gdzie nie stawił się nikt za stronę powodową.(PAP)

sta/ malk/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)