Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SN: sprawa wiceszefa UOP z Katowic nie trafi do innego sądu

0
Podziel się:

Sąd Najwyższy odmówił przeniesienia poza Katowice tajnego procesu b.
wiceszefa tamtejszego UOP Mariusza Sz. Chciał tego on sam, sugerując, że katowiccy sędziowie mogą
być nieobiektywni, bo prezesem sądu okręgowego jest żona głównego świadka oskarżenia i zarazem
pokrzywdzonego - za czasów PiS szefa tamtejszej ABW.

Sąd Najwyższy odmówił przeniesienia poza Katowice tajnego procesu b. wiceszefa tamtejszego UOP Mariusza Sz. Chciał tego on sam, sugerując, że katowiccy sędziowie mogą być nieobiektywni, bo prezesem sądu okręgowego jest żona głównego świadka oskarżenia i zarazem pokrzywdzonego - za czasów PiS szefa tamtejszej ABW.

Sprawa karna Sz., która w 2001 r. stała się przyczyną ostrego konfliktu na linii służby specjalne - prokuratura, spowodowała wtedy dymisję Lecha Kaczyńskiego z funkcji ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka.

We wtorek trzech sędziów SN podkreśliło, że przekazanie sprawy innemu sądowi jest możliwe tylko wyjątkowo - kiedy przemawiają za tym "istotne względy związane z dobrem wymiaru sprawiedliwości". "Nie sposób obiektywnie uznać, iż w społecznym odbiorze powstać może przekonanie o braku zdolności do zachowania obiektywizmu tylko dlatego, że zachodzą powiązania pomiędzy pokrzywdzonym w sprawie, a prezesem sądu okręgowego, będącego sądem wyższego rzędu nad sądem właściwym miejscowo do rozpoznania sprawy" - napisano w uzasadnieniu decyzji SN.

SN podzielił opinię Sądu Rejonowego Katowice Wschód (który na wniosek Sz. wystąpił do SN), że "obawy i sugestie oskarżonego nie znajdują pokrycia w rzeczywistości". Według SN, na tle okoliczności sprawy Sz. przekazanie jej "mogłoby wręcz spowodować wrażenie, że sąd ustępuje pod presją oskarżonego". "Tymczasem powaga wymiaru sprawiedliwości wymaga po prostu odporności na podejmowane przez oskarżonego próby manipulacji" - podkreślił SN.

Polecenie zatrzymania Sz. - ówczesnego wiceszefa UOP w Katowicach - wydała w 2001 r. gdańska prokuratura, prowadząca śledztwo przeciwko biznesmenowi z Sosnowca Krzysztofowi P. Sz. trafił na krótko do aresztu. Po zatrzymaniu Sz. UOP i prokuratura oskarżyły się wzajemnie o łamanie prawa. Sposób potraktowania oficera przez prokuraturę spotkał się w UOP z oburzeniem; w jego obronie wystąpili szefowie delegatur Urzędu.

UOP twierdził, że śledztwo w sprawie, zwanej aferą "Centrozapu", utrudniała sama prokuratura. Prowadzący je katowicki prokurator miał - zdaniem przedstawicieli UOP - zwlekać 10 miesięcy z decyzją o zatrzymaniu szefów tej spółki. UOP skierował do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez niego, prokuratura jednak odmówiła wszczęcia śledztwa.

Działania prokuratury skrytykował premier Buzek. Minister Kaczyński bronił podwładnych i mówił, że "ostro atakuje go fanklub UOP". W liście do Buzka pisał, że premier "w dużej mierze" poparł działania "kwestionujące zasadę praworządności". Dymisjonując L. Kaczyńskiego, Buzek uznał za "absolutnie niedopuszczalne, by minister fałszywie oskarżał swego premiera o poparcie dla działań kwestionujących zasady praworządności". Uznał, że wypowiedzi i zachowania L. Kaczyńskiego nie dają się pogodzić z jego pracą na stanowisku ministra sprawiedliwości w jego rządzie. Kaczyńskiego zastąpił Stanisław Iwanicki.

Po wybuchu afery Sz. zwolnił się z UOP. Gdańska prokuratura oskarżyła go, że w 2000 r. wydał podwładnym polecenie gromadzenia materiałów niezwiązanych bezpośrednio z prowadzonym śledztwem, a potem polecił wyłączyć te materiały z akt sprawy. Miał też grozić jednemu z funkcjonariuszy wyrzuceniem z pracy w przypadku postawienia zarzutów byłemu prezesowi Centrozapu Henrykowi M. Miał się też spotkać z M. i uprzedzić go, że może zostać zatrzymany. Jeszcze inny zarzut wobec Sz. dotyczył przechowywania w domowym komputerze tajnych informacji (miała to być m.in. analiza akt śledztwa przeciw płk. Ryszardowi Kuklińskiemu).

We wrześniu 2006 r. Sąd Rejonowy w Katowicach - po tajnym procesie - uniewinnił Mariusza Sz. ze wszystkich zarzutów. Sz. mówił wtedy dziennikarzom, że spodziewał się takiego werdyktu, bo od początku czuł się niewinny. W marcu 2008 r. Sąd Okręgowy w Katowicach, uznał apelację prokuratury i uchylił uniewinnienie Sz., którego sprawę zwrócił sądowi rejonowemu. Teraz, po odpowiedzi SN, zacznie on proces od nowa.

"Newsweek" ujawnił w 2007 r., że decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach została Monika Śliwińska, której mężem jest Rafał Śliwiński - od października 2006 r. do listopada 2007 r. szef katowickiej delegatury ABW. Ziobro nie widział przeszkód, dla których prezesem sądu nie mogłaby być żona szefa miejscowej delegatury ABW.

Śliwiński był zaangażowany w próbę zatrzymania przez ABW w 2007 r. Barbary Blidy (która wtedy zastrzeliła się); jego nazwisko pada np. w protokołach śledztwa. Według ujawnionych przez media zeznań b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, na naradzie u premiera Jarosława Kaczyńskiego przed akcją u Blidy szef policji Konrad Kornatowski i Kaczmarek mieli mówić premierowi, że nie ma mocnych dowodów przeciw niej. Ziobro przekonywał, że są. Szef ABW Bogdan Święczkowski miał na to zapewnić, że sąd zgodzi się aresztować Blidę. "Nie po to zmienialiśmy ludzi w sądzie, żeby teraz jej nie aresztowali" - miał mówić szef ABW.(PAP)

sta/ kon/ itm/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)