Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

SN: wpisana na Volkslistę pod przymusem, uwolniona od winy

0
Podziel się:

Kobieta spod Częstochowy, która w 1942 r. pod
przymusem hitlerowców wpisała się na tzw. Volkslistę, za co po
wojnie skazano ją i zarekwirowano majątek, została w środę
uwolniona od winy przez Sąd Najwyższy. Według SN, w procesie
popełniono rażące błędy proceduralne.

Kobieta spod Częstochowy, która w 1942 r. pod przymusem hitlerowców wpisała się na tzw. Volkslistę, za co po wojnie skazano ją i zarekwirowano majątek, została w środę uwolniona od winy przez Sąd Najwyższy. Według SN, w procesie popełniono rażące błędy proceduralne.

Rozalia L. mieszkała w Starej Hucie k. Częstochowy. W czasie II wojny światowej ta miejscowość została wcielona do Generalnego Gubernatorstwa. Kobieta prowadziła wiejski sklep. Z aktach jej sprawy wynika, że w 1942 r. podpisała tzw. Volkslistę, czyli urzędowo uznała się za Niemkę.

W 1946 r. uchwalono dekret o "odpowiedzialności karnej za odstępstwo od narodowości" w czasie II wojny światowej. Na tej podstawie Rozalia L. została skazana na 2 miesiące aresztu i konfiskatę całego mienia. Sąd Okręgowy w Częstochowie uznał w marcu 1949 r., że kobieta "wyrzekła się" narodowości polskiej, podając się za Niemkę.

Rozalia L. od lat nie żyje. O jej rehabilitację i uchylenie wyroku jesienią 2006 r. zwrócił się potomek kobiety. Kasację do Sądu Najwyższego złożył Prokurator Generalny, wnosząc o uchylenie orzeczenia i umorzenie sprawy z powodu jej przedawnienia.

Prokuratura zauważyła, że częstochowski sąd orzekając w 1949 r. pominął istotne wyjaśnienia Rozalii L., jakie złożyła przesłuchującemu ją milicjantowi oraz zeznania dwóch świadków, które potwierdziły jej słowa. Kobieta mówiła MO o aresztowaniu przez hitlerowców i odebraniu jej sklepu, w którym sprzedawała okupowanym mieszkańcom żywność bez kartek. Twierdziła - co potwierdzili świadkowie - że podpisała Volkslistę pod przymusem i groźbą dalszych represji.

Sąd Najwyższy uznał te argumenty i uchylił wyrok skazujący Rozalię L., a całą sprawę umorzył z powodu przedawnienia karalności. Uznał, że pominięcie dowodów ze śledztwa było rażącym naruszeniem prawa przez sąd, bo i oskarżona i świadkowie na rozprawie mówili inaczej niż w śledztwie, więc sąd miał prawny obowiązek ujawnić protokoły ze śledztwa, przeanalizować je i ocenić ich prawdziwość - a tego nie uczynił. SN uczynić tego także nie mógł, bo Rozalia L. już nie żyje, a sprawa się przedawniła.

Sędzia SN Antoni Kapłon podkreślił, że częstochowski sąd skazując oskarżoną nie wziął także pod uwagę przepisu dekretu, który wskazywał, że kary nie ponosi ten, który "wyrzekł się narodowości polskiej w celu uniknięcia prześladowania (...) jeśli tego prześladowania nie można było uniknąć w inny sposób". "Te rozważania jednak nie mogą dziś już być prowadzone z właśnie z powodu przedawnienia" - dodał przewodniczący składowi orzekającemu SN sędzia Waldemar Płóciennik. (PAP)

wkt/ wkr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)