# dochodzi komentarz PiS #
09.09. Warszawa (PAP) - To była haniebna kampania, ci którzy ją inspirowali, powinni ponieść konsekwencje - tak SP odniosła się m.in. do spotu, który reklamował piątkowe wydanie "Gazety Polskiej Codziennie", w którym podawano informację, że kandydat SP w wyborach do Senatu na Podkarpaciu był członkiem PZPR.
W sobotę sąd nakazał wydawcy "Gazety Polskiej Codziennej", spółce Forum przeproszenie kandydata Solidarnej Polski do Senatu w wyborach na Podkarpaciu Kazimierza Ziobro za nieprawdziwe informacje, że był on członkiem PZPR. Spółka miała też wpłacić 50 tys. zł na konto Caritasu w Rzeszowie.
"To było haniebne, niegodziwe zachowanie i będziemy dążyli do tego, by ci, którzy je zlecili ponieśli konsekwencje prawne i cywilne" - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie lider SP Zbigniew Ziobro. Według niego, była to "zmasowana i profesjonalnie zrobiona plugawa kampania".
"Naszym zadaniem jest wykrycie, kto to zrobił, tak by to się już - w żadnej opcji politycznej - nie powtórzyło" - stwierdził. "Emocje tak, spór tak, ale niegodziwe metody - nie" - dodał.
Ziobro powiedział, że według badań przeprowadzonych przez SP poparcie dla Kazimierza Ziobry od czasu wyemitowania spotu oraz wysłania ulotek, które pojawiły się w Mielcu i Dębicy, spadło z 19 do 11 proc. Dodał, że jego wątpliwości budzi to, kto inspirował "GPC" do emisji spotów.
"Jestem gotów spotkać się z prezesem PiS na szczerą rozmowę, bez mediów. Wcześniej oczekiwałbym jednak od pana prezesa wyjaśnienia spółki, którą kontrolują jego najbliżsi współpracownicy w tej operacji" - mówił Ziobro, nawiązując do swoich poprzednich propozycji spotkania z Jarosławem Kaczyńskim.
Ziobrę wsparł europoseł PiS Jacek Kurski. "Czy to przypadek, że we władzach tej spółki jest asystentka prezesa PiS i może to przypadek, że w tych władzach jest jego kuzyn i przypadkiem jest, że szefem rady nadzorczej tej spółki jest europoseł PiS Ryszard Czarnecki, może to wszystko przypadek, ale my w takie przypadki nie wierzymy. Prosta zasada: kto skorzystał, ten jest winien, wskazuje o co tu chodziło" - powiedział Kurski.
Politycy SP już w ubiegłym tygodniu podkreślali, że władzach spółki, wydawcy "GPC" zasiadają osoby związane z PiS. Redaktor naczelny "GPC" Tomasz Sakiewicz powiedział wówczas PAP, że do statutu spółki jest wpisana zasada, że żaden inwestor, zarząd, nie mogą ingerować w to, co pisze gazeta.
Zdaniem Kurskiego mamy do czynienia z "obsesją PiS, by nie dopuścić do złamania monopolu PiS na polskiej prowincji". "I w ramach tej obsesji posunięto się do oplucia człowieka, któremu order zasługi przyznał pan prezydent Lech Kaczyński. Myślę, że tego rodzaju zagrania zemszczą się później na ich autorach" - powiedział Kurski.
Dodał, że według jego wiedzy pracownicy biura prasowego PiS "zastraszali dziennikarzy", przekonując ich, że informacje o przegranym przez "GPC" procesie nie mogą ukazywać się w czasie ciszy wyborczej.
Politycy z kierownictwa PiS, z którymi próbowała w poniedziałek rozmawiać PAP, odmówili oficjalnego komentarza w sprawie zarzutów polityków SP. "Nie potrafią przegrać z honorem i się ciskają. Nie będziemy ich promować odpowiadając na kalumnie; jak chcą coś składać do prokuratury, niech to robią, ich sprawa" - powiedział nieoficjalnie jeden z ważniejszych polityków PiS.
Solidarna Polska złożyła w środę pozew w trybie wyborczym przeciwko wydawcy "GPC". Jak mówiła wówczas wiceprezes SP Beata Kempa, gazeta w stacjach radiowych m.in. RDN Małopolska emitowała spot reklamujący swoje piątkowe wydanie, w którym miało być napisane, że Kazimierz Ziobro był członkiem PZPR.
W czwartek Sąd Okręgowy w Rzeszowie oddalił ten pozew, uznając, że nie zostały spełnione przesłanki prawne. SP złożyła zażalenie od tej decyzji do sądu apelacyjnego, który w sobotę postanowił przychylić się do pozwu SP.
O wyroku poinformował Ziobro w sobotę - gdy trwała już cisza wyborcza przed niedzielnym głosowaniem - na briefingu w Rzeszowie przed budynkiem sądu. Odniósł się wtedy także do ulotek, które zostały dostarczone do domów mieszkańców w powiatach składających się na okręg wyborczy. Widniało na nich zdjęcie K. Ziobry i podpis "Towarzysz Ziobro", poniżej zaprezentowana była legitymacja Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, na której widnieje nazwisko kandydata SP do Senatu. Na drugiej stronie było napisane m.in.: "Ziobro oszukał nas wszystkich () współpracował z komunistami". Ulotka nie była podpisana.
Konstytucjonaliści, z którymi rozmawiała PAP, zgodnie twierdzą, że media mogą informować o wyroku sądowym dotyczącym kandydata w wyborach w czasie ciszy wyborczej, ale muszą to robić neutralnie, bez komentarza. Złamaniem ciszy nie jest również ogłoszenie przeprosin w mediach.
Podobnego zdania jest sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki. "Informowanie przez media o postanowieniu sądu wydanym w trybie wyborczym nie powinno być traktowane jako złamanie ciszy wyborczej" - powiedział PAP w poniedziałek. Zaznaczył, że jest to jego osobiste zdanie, bo ta kwestia nie jest formalnie uregulowana w prawie. Podkreślił, że "w sprawie naruszenia ciszy wyborczej decyduje sąd".
Jak mówił, kwestię wykonania postanowienia sądu w trybie wyborczym reguluje kodeks wyborczy, który dopuszcza publikację sprostowań czy przeprosin w czasie trwania ciszy wyborczej.
Zgodnie z postanowieniem rzeszowskiego sądu wydawca "Gazety Polskiej Codziennej", spółka Forum, przeprosiła kandydata Solidarnej Polski w wyborach do Senatu na Podkarpaciu Kazimierza Ziobrę. Przeprosiny zostały wyemitowane w sobotę po godz. 20 w radiu RDN Małopolska. (PAP)
wni/ tgo/ mok/ jra/