Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Specjaliści: performance to sztuka obarczona ryzykiem

0
Podziel się:

Performer nie odgrywa roli jak aktor w teatrze, on działa naprawdę - mówią
PAP specjaliści w dziedzinie sztuki współczesnej. Dlatego - ich zdaniem - sztuka performance jest
obarczona ryzykiem, podjęły je członkinie rosyjskiej grupy punkrockowej Pussy Riot.

Performer nie odgrywa roli jak aktor w teatrze, on działa naprawdę - mówią PAP specjaliści w dziedzinie sztuki współczesnej. Dlatego - ich zdaniem - sztuka performance jest obarczona ryzykiem, podjęły je członkinie rosyjskiej grupy punkrockowej Pussy Riot.

O sztuce performance powiedzieli PAP kuratorzy trzech instytucji kultury w Warszawie: Muzeum Narodowego, Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Centrum Sztuki Współczesnej.

"W sztuce performance nie ma reguł poza jedną: performance ma być naprawdę" - zaznaczył kurator Centrum Sztuki Współczesnej, Stach Szabłowski. Podkreślił, że "performer nie gra jak aktor w teatrze, niczego nie przedstawia, lecz działa".

Te działania są często kontrowersyjne, ich autorzy przekraczają ustalone granice, podejmując ryzyko, że będą musieli ponieść za nie odpowiedzialność. Szabłowski podał przykład performerów związanych z nurtem sztuki ciała, którzy często wystawiają swoje ciała na bardzo ekstremalne próby, kaleczą się i przypalają.

W 1971 r. Chris Burden w ramach performansu "Shoot" (ang. "strzał") dał się postrzelić w ramię przez swojego asystenta. "Performer podjął ryzyko związane z własnym bezpieczeństwem. Członkinie Pussy Riot podjęły ryzyko polityczne" - tłumaczył kurator. "Jeżeli performer ma się skaleczyć, to nie używa keczupu, lecz przecina sobie skórę i naprawdę krwawi. Jeżeli podejmuje polityczny protest, to też robi to naprawdę" - zaznaczył.

Według Szabłowskiego performerem może stać się każdy, pod warunkiem że jego działanie ma artystyczną wartość. "Nie mamy żadnych obiektywnych narzędzi, które pozwoliłyby nam przesądzać o tym, kto jest performerem, a kto nim nie jest. Osoba, która uprawia performance, negocjuje status artysty-performera z publicznością, to od niej zależy, czy dana osoba zostanie uznana za artystę" - wyjaśnił Szabłowski.

"Status artystek utrudniałby ukaranie członkiń Pussy Riot za chuligaństwo, bo ich swoboda wypowiedzi by się znacznie poszerzyła" - uważa Szabłowski. Sąd w Moskwie uznał, że aktywistki są chuligankami, podczas gdy międzynarodowy świat artystyczny uważa je za artystki. Jak podkreślił kurator, rosyjska opinia publiczna, w przeważającej mierze konserwatywna, może zgadzać się z wyrokiem sądu, bowiem dla niej artysta może prezentować swoją sztukę wyłącznie w instytucjach kulturalnych.

Perfomance jako pojęcie definiujące sztukę działania obowiązuje od lat 70. XX w. To artystyczne zjawisko pojawiło się jednak już wcześniej. "Artyści Dada też wykonywali performanse, zresztą równie prowokacyjne jak Pussy Riot, ale tak tego wtedy nie nazywano" - powiedział Szabłowski. Jednym z najsłynniejszych działań dadaistów była "Fontanna", czyli pisuar wysłany przez Marcela Duchampa w 1917 r. na wystawę do Nowego Jorku.

Rozkwit sztuki performance przypada na lata 60. i 70. XX w., ogromny wkład w jej upowszechnienie miał ruch Fluxus. Związani z nim artyści mieli ambicje zniesienia granic pomiędzy sztuką a codziennością. Ich artystyczne działania, często organizowane na ulicach, poza galeriami i muzeami, miały zachęcać publiczność do tworzenia i nadać sztuce wymiar przypadkowości.

Natalia Sielewicz z Muzeum Sztuki Nowoczesnej zaznacza, że sztuka performance właściwie od samego początku była zaangażowana politycznie. "Performance z natury służy do zaskoczenia i szokowania publiczności" - mówiła. W Stanach Zjednoczonych w latach 60. XX w. performance służył do wyrażania sprzeciwu wobec wojny w Wietnamie. Sztukę działania uprawiali m.in. Yoko Ono, John Cage, George Brecht i George Maciunas.

Sielewicz wspomniała też o polskim duecie artystycznym KwieKulik, działającym w latach 70. "Gdy niemożliwe okazało się zreformowanie komunistycznego systemu w Polsce, Zofia Kulik i Przemysław Kwiek postanowili przenieść manifest polityczny w sferę sztuki performance, traktując swoje ciało jak transparent" - powiedziała kuratorka.

Piotr Rypson z Muzeum Narodowego w Warszawie nie nazwałby wystąpienia Pussy Riot w cerkwi sztuką performance. Jak podkreślił, w sztuce mamy dziś do czynienia z zacieraniem się granic gatunkowych.

"To, co zostaje uznane za sztukę, jest tak definiowane przez rynek sztuki, a później media. Instytucje kultury stoją znacznie dalej w tym szeregu" - przyznał kurator. Przypomniał, że hasło "Każdy człowiek jest artystą", ogłoszone przez Josepha Beyusa w 1985 r., "zostało wcielone w życie w całym spektrum możliwych postaw i ról".

Zdaniem kuratora dzisiaj "mamy w jakiejś mierze do czynienia ze schyłkiem sztuki jaką znamy, łącznie z jej ostatnimi formami i gatunkami". Według niego, obecnie definicji dotyczących tego, co jest, a co nie jest sztuką jest znacznie więcej niż kiedykolwiek. "Mawiano kiedyś, że piękno spoczywa w oku patrzącego, tak dzisiaj bywa z definicją sztuki" - przekonuje Rypson.

21 lutego w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, pięć performerek z grupy Pussy Riot wykonało utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Wśród nich były: 22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 24-letnia Maria Alochina i 29-letnia Jekatierina Samucewicz, które w marcu zostały aresztowane, a w miniony piątek skazane na kary po dwa lata łagru.

W zamyśle performerek akcja w soborze była protestem przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml i poparciu, jakiego w kampanii wyborczej udzielił mu zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, patriarcha Cyryl. Swój występ określiły jako "modlitwę punkową".

O uwolnienie członkiń Pussy Riot bezskutecznie apelowali rosyjscy i zagraniczni twórcy, a ich skazanie wywołało protesty i obawy o przestrzeganie w Rosji wolności słowa.(PAP)

mce/ hes/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)