Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa burmistrza Bisztynka i jego syna wraca do sądu w Olsztynie

0
Podziel się:

#
dochodzą szczegóły uzasadnienia wyroku
#

# dochodzą szczegóły uzasadnienia wyroku #

20.12. Białystok (PAP) - Sąd Okręgowy w Olsztynie jeszcze raz zajmie się sprawą burmistrza Bisztynka (Warmińsko-Mazurskie) Jana W. i jego syna Pawła, oskarżonych w sprawie wyłudzenia 300 tys. zł dotacji z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku uchylił bowiem w czwartek wyroki skazujące i w tym zakresie przekazał sprawę sądowi w Olsztynie do ponownego rozpoznania. Jednocześnie uniewinnił Jana W. od zarzutu paserstwa nieumyślnego. Chodziło o kupno przez niego ciągnika - jak się okazało - pochodzącego z kradzieży. W tym zakresie wyrok jest prawomocny.

Według prokuratury Paweł W. w 2006 roku miał wyłudzić z Agencji 300 tys. zł. Aby otrzymać te pieniądze, musiał przedłożyć w ARiMR dokumenty dotyczące m.in. posiadanego sprzętu rolniczego oraz ziemi. Ponieważ nie miał wymaganych maszyn, przedłożył w Agencji faktury, m.in. kupna od ojca ciągnika i kombajnu oraz polisy ubezpieczeniowe tych maszyn i dowody rejestracyjne. Według prokuratury umowa była fikcyjna a dokumenty uzyskane na jej podstawie w starostwie w Bartoszycach i firmach ubezpieczeniowych, zostały w tej sytuacji wyłudzone.

Jan P. został oskarżony o pomoc w uzyskaniu dotacji przez syna. Burmistrz Bisztynka oraz jego syn do zarzutów się nie przyznali. W przypadku samorządowca, prawomocny wyrok skazujący oznaczać będzie utratę stanowiska.

Skazując oskarżonych, sąd w Olsztynie uznał, że Paweł W. nienależnie uzyskał - na podstawie nierzetelnych i podrobionych dokumentów - 300 tys. zł dotacji w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego "Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego oraz rozwoju obszarów wiejskich 2004-2006 - Inwestycje w gospodarstwach rolnych". Blisko 138,5 tys. zł pochodziło z budżetu państwa, pozostała kwota - ze środków unijnych. W ocenie olsztyńskiego sądu w ten sposób doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem ARiMR, oddział w Olsztynie. ARiMR jest w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym.

Odnosząc się do zarzutu wyłudzenia dotacji z ARiMR, sąd apelacyjny uznał w czwartek, że sąd pierwszej instancji musi jednoznacznie wyjaśnić kwestię i ewentualny zakres odpowiedzialności każdego z oskarżonych.

Sędzia Andrzej Ulitko mówił m.in. o tym, że Paweł W. spełnił kryteria, których wymagała Agencja: miał odpowiedniej wielkości gospodarstwo i mógł uzyskać dotację na określony cel. Przypomniał, że jego wniosek był kontrolowany i nie dopatrzono się nieprawidłowości, musiał jedynie spełnić dodatkowe wymogi.

Sąd zwrócił też uwagę, że pracownicy ARiMR zeznający w procesie mówili, iż przepisy dopuszczały wówczas transakcje dotyczące przenoszenia własności maszyn rolniczych między członkami rodzin. Sędzia Ulitko mówił, że wiele osób w zeznaniach potwierdzało, że maszyny zostały faktycznie przejęte przez Pawła W., dysponował nimi, pracował nimi w gospodarstwie. A kontrole Agencji w kolejnych latach potwierdziły fakt użytkowania przez niego określonego areału.

Sąd uznał natomiast, że trzeba wyjaśnić wątek umowy użyczenia między ojcem i synem.

Odnosząc się do zakupu kradzionego ciągnika, sędzia Ulitko mówił, że zarówno cena jak i okoliczności (zakup za pośrednictwem firmy, faktury z firmy holenderskiej, kluczyki) wskazywały, że transakcja miała "znamiona normalnej legalnej sprzedaży". Sąd apelacyjny nie zgodził się z oceną sądu pierwszej instancji, że ciągnik "mógł budzić podejrzenia".(PAP)

rof/ swi/ abr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)