Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szczecin: Śledztwo w sprawie służbowego auta, rozbitego przez posła PO

0
Podziel się:

Prokuratura w Szczecinie wszczęła śledztwo w
sprawie udostępnienia przez przewodniczącego Sejmiku
Zachodniopomorskiego Michała Łuczaka (PO) służbowego auta posłowi
Sławomirowi Nitrasowi (PO), który je rozbił - poinformowano PAP w
środę w Prokuraturze Okręgowej w Szczecinie.

Prokuratura w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie udostępnienia przez przewodniczącego Sejmiku Zachodniopomorskiego Michała Łuczaka (PO) służbowego auta posłowi Sławomirowi Nitrasowi (PO), który je rozbił - poinformowano PAP w środę w Prokuraturze Okręgowej w Szczecinie.

Jak powiedziała p.o. rzecznika PO - Jolanta Śliwińska, Prokuratura Rejonowa Szczecin-Śródmieście prowadzi śledztwo "w sprawie przekroczenia uprawnień polegającego na bezprawnym użyczeniu samochodu stanowiącego własność woj. zachodniopomorskiego". Jak dodała, śledztwo jest w sprawie i nikomu nie postawiono zarzutów.

Prokuratura zajęła się sprawą w czerwcu br. po tym, jak wpłynęło do niej pismo posła Grzegorza Napieralskiego (SLD). Prowadziła wówczas czynności sprawdzające.

Napieralski złożył do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry interwencję poselską, prosząc o wyjaśnienia dotyczące kolizji należącego do Urzędu Marszałkowskiego pojazdu oraz o wyjaśnienie kwestii uprawnień do korzystania z takiego auta. Ta interwencja trafiła do prokuratury apelacyjnej, a stąd do prokuratury rejonowej" - wyjaśniała wówczas PAP rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie Anna Gawłowska-Rynkiewicz.

Nitras rozbił w grudniu ub.r. w Szczecinie służbowy samochód przewodniczącego Sejmiku, należący do UM. Politycy wracali nad ranem z Gdańska. Jak twierdzili, był to służbowy wyjazd na spotkanie samorządowe.

Nitras stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w lewą barierkę przy jezdni, przejechał do prawej i na niej się zatrzymał. Kierowca był trzeźwy. Został przez policję pouczony, nie otrzymał mandatu. Podróżującym autem nic się nie stało.

Jak wyjaśniał potem Łuczak, samochód prowadził Nitras, ponieważ on sam nie ma prawa jazdy. "Otrzymałem auto do osobistego dysponowania od marszałka województwa" - podkreślał. Mówił też, że kilkuletnia omega jest ubezpieczona. Ostatecznie ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie za auto, które nadawało się do kasacji.

Po tym zdarzeniu radni lewicy zażądali dymisji przewodniczącego, ponieważ "naruszył obowiązujące zarządzenie marszałka województwa, które mówi, że samochodem może kierować tylko osoba zatrudniona w urzędzie lub osoba upoważniona pisemnie przez zarząd lub marszałka".

Łuczak odpierał ten zarzut, bo - jak twierdził - otrzymał upoważnienie od marszałka do tego, by autem w jego obecności kierowała inna osoba. Powoływał się też na ekspertyzę prawną, zgodnie z którą miał prawo "wykorzystać w charakterze kierowcy każdą inną osobę posiadającą uprawnienia do kierowania pojazdami".

Radni lewicy chcieli też, by zostało wyjaśnione, czy politycy PO jechali samochodem w sprawach służbowych. Sugerowali, że wracali oni ze spotkania "partyjno-towarzyskiego".

Łuczak, komentując sprawę, powiedział PAP, że traktuje to śledztwo jako polityczne z inicjatywy ministra Ziobry. Wyraził opinię, że "nie będzie ostatnią ofiarą Ziobry w IV RP". Podtrzymał stanowisko, że dysponował samochodem zgodnie z prawem. (PAP)

epr/ wkr/ rod/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)