Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szczyt UE: Szwedzkie propozycje nie odpowiadają Polsce

0
Podziel się:

#
dochodzą wypowiedzi szefa UKIE Dowgielewicza
#

# dochodzą wypowiedzi szefa UKIE Dowgielewicza #

29.10. Bruksela (PAP) - Szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz skrytykował najnowszy projekt wniosków końcowych rozpoczętego w czwartek w Brukseli szczytu UE, w którym brak postulowanych przez Polskę konkretnych rozwiązań w sprawie podziału obciążeń finansowych wynikających ze wsparcia najbiedniejszych krajów świata.

"Negocjujemy bardzo intensywnie od kilku dni (...) Ja specjalnie na razie żadnego postępu nie widzę" - powiedział na marginesie szczytu Dowgielewicz. "Nie spodziewam się łatwych dyskusji, ale jesteśmy bardzo dobrze przygotowani" - dodał.

"Będzie bardzo trudno osiągnąć kompromis, jeśli najbogatsze kraje nie wykażą elementarnego poczucia przyzwoitości" - ostrzegł. Polscy dyplomaci ujawnili, że chodzi o Niemcy, Francję, Wielką Brytanię, Danię i Holandię. Szef UKIE zapowiedział, że w przypadku fiaska szczytu Polska jest gotowa złożyć jednostronną ofertę wsparcia finansowego dla krajów rozwijających się na konferencji klimatycznej w Kopenhadze.

"Udział UE powinien być zorganizowany w sposób skuteczny, uczciwy i wewnętrznie uzgodniony (...). Udziały UE i jej krajów członkowskich w międzynarodowym wsparciu publicznym powinny być oparte na całościowym kluczu globalnym. Jeśli jego zastosowanie doprowadzi do nieproporcjonalnego obciążenia mniej zamożnych krajów członkowskich, będą miały miejsce dostosowania biorące pod uwagę zdolność do ponoszenia kosztów tych krajów członkowskich" - głosi uzyskany przez PAP projekt szwedzkiego przewodnictwa.

Polska odrzuca dokument szwedzkiego przewodnictwa, bo proponowany "klucz globalny", według którego koszty wsparcia będą dzielone na poziomie światowym, ma zakładać "znaczący udział" emisji CO2. Takie rozwiązanie jest korzystne dla bogatszych krajów UE, ale nie dla Polski, której energetyka oparta jest na węglu.

"Jest kilka możliwości ustalenia takiego mechanizmu, który idzie w stronę zamożności poszczególnych krajów, czyli im państwo bogatsze, tym płaci więcej. Na pewno nie zgodzimy się na mechanizm: płacić tym więcej, im więcej się emituje CO2" - powiedział w czwartek po przyjeździe do Brukseli premier Donald Tusk.

Skupione w koalicji pod wodzą Polski biedniejsze kraje UE zapowiadają, że nie poprą mandatu na grudniową konfrencję klimatyczną w Kopenhadze, jeśli nie będzie w precyzyjny sposób ustalone, jakie obciążenia mają ponosić poszczególni członkowie UE w ramach walki ze zmianami klimatycznymi. Polska proponuje, by podstawą był udział w pomocy rozwojowej i zewnętrznych działaniach UE albo dochód narodowy brutto.

Polscy dyplomaci przedstawili wyliczenia: zakładając, że UE zgodzi się na 8 mld euro wsparcia rocznie, przy podziale według DNB Polska miałaby płacić 230 mln euro, a według emisji CO2 - 500-600 mln. Jednak według obliczeń KE, w przypadku Polski te różnice są nieznaczne.

Dowgielewicz odrzucił także szwedzkie próby wywierania presji przez włączenie do wniosków końcowych kwestii nadwyżek uprawnień do emisji pozostałych po obecnym okresie zobowiązań z Kioto. Polska chce utrzymać prawo do sprzedaży tych nadwyżek po roku 2012, bo stawka jest niebagatelna: chodzi o zezwolenia na ok. 500 mln ton CO2, które rząd w Warszawie mógłby za 2,5-3,5 mld euro sprzedać krajom przekraczającym swoje limity z Kioto. W sprawie tej nie zdołali się porozumieć przed szczytem ministrowie środowiska "27".

Chcąc wymusić ustępstwa na Polsce ws. finansowania, Szwecja grozi zapisem, że nadwyżki uprawnień mogą podważyć ambitne cele redukcji CO2 w Kopenhadze, i nie przesądza, że będą mogły być zachowane.

"Kraje starej UE chciałby zlikwidować tę walutę globalną na rynku węglowym. My się na to nie zgadzamy. Jest dziwne, że szwedzkie przewodnictwo zgodziło się na to, żeby temat wracał na agendę szczytu" - powiedział Dowgielewicz. Odrzucił możliwość zmiany stanowiska Polski w sprawie obciążeń finansowych w zamian za ustępstwa partnerów UE w sprawie nadwyżek uprawnień.

W pierwszej sesji roboczej szczytu - powiedział Dowgielewicz - premierowi towarzyszy minister finansów Jacek Rostowski.

Finansowe wsparcie krajów najbiedniejszych i rozwijających się jest konieczne, by w Kopenhadze doszło do globalnego porozumienia o redukcji emisji CO2 po roku 2012, kiedy wygaśnie protokół z Kioto. Potrzeby Komisja Europejska szacuje rocznie na 100 mld euro do roku 2020, co zostało potwierdzone w projekcie wniosków końcowych. Według KE, wsparcie z pieniędzy publicznych powinno wynieść 22-50 mld euro, w tym unijna składka miałaby sięgnąć 2 do 15 mld - ile dokładnie, nie wiadomo, bo nie ma tego w projekcie. Ponadto w dokumencie wciąż brak odpowiedzi na wspierany przez 8 innych nowych krajów polski postulat, by precyzyjnie zadecydować o podziale unijnej składki.

Jeśli chodzi o pomoc w latach 2010-2012, to Polska zgadza się tylko na dobrowolne składki, deklarując gotowość wydania 10 mln euro rocznie. W projekcie wniosków końcowych potrzeby są określone na 5-7 mld euro rocznie, w czym UE ma zadeklarować "sprawiedliwy udział, o ile inni kluczowi gracze są gotowi wziąć na siebie porównywalny wysiłek".

"Ambicją szwedzkiego przewodnictwa jest zgoda na więcej konkretnych liczb" - zadeklarowała szwedzka minister do spraw europejskich Cecilia Malmstroem. Dodała jednak, że "jeśli nam się nie uda, będziemy mieli jeszcze trochę czasu" przed konferencją w Kopenhadze. Premier Tusk powiedział, że nie ma sensu wyjeżdżać z Brukseli bez ustaleń. "Jeśli nie wyjedziemy stąd dzisiaj, jutro z konkretnym ustaleniem: ile pieniędzy, jakie mechanizmy, to będzie potrzebne jeszcze jedno spotkanie Rady Europejskiej jeszcze przed Kopenhagą" - ocenił. Dowgielewicz nie wykluczył przedłużenia szczytu do weekendu.

Michał Kot i Inga Czerny (PAP)

kot/ icz/ mc/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)