Nie będzie pobłażania dla firm, które świadomie wyślą towar niezgodny ze specyfikacją do Rosji, Białorusi czy na Ukrainę. Tym eksporterom zostanie cofnięte pozwolenie na handel - mówił w piątek Główny Lekarz Weterynarii Janusz Związek.
Szef Inspekcji Weterynaryjnej odniósł się podczas piątkowej konferencji do sprawy nielegalnego eksportu pochodzącej z Hiszpanii (z firmy, która straciła uprawnienia do eksportu do Rosji) słoniny, która była ukryta między paletami z produkcją z Polski. Towar wykryto w punkcie kontroli Kamienny Łog na Białorusi, a odbiorcą przesyłki miał być kontrahent z Moskwy. Towar został wysłany z Zakładu Mięsnego "Wierzejki".
Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego umieściła na swojej stronie internetowej 1,5-minutowy film opisujący całe zdarzenie. Na razie nie ma oficjalnego zawiadomienia w tej sprawie, ale prawdopodobnie Rosjanie przyślą taki dokument w przyszłym tygodniu - zaznaczył Związek.
Jak mówił, rosyjskie służby weterynaryjne zapowiedziały, że od piątku wszystkie partie importowanych produktów z Polski będą szczegółowo kontrolowane. Dotyczy to wszystkich eksporterów i także innych produktów niż mięso wieprzowe, np. produktów mlecznych czy drobiu.
Związek zapowiedział, że w przyszłym tygodniu przedstawiciel Inspekcji Weterynaryjnej pojedzie w tej sprawie do Moskwy.
Główny lekarz weterynarii uważa, że powinny zostać wyjaśnione wszystkie okoliczności dotyczące załadunku tego transportu mięsa i jego zaplombowania. "Ta sprawa musi być wyjaśniona przez odpowiednie służby, gdyż podczas rozmów z Rosjanami muszą być twarde dowody" - stwierdził Związek.
Strona polska zażądała zwrotu tego transportu, jednak do tej pory nie dotarł on do polskiej granicy.
Związek dodał, że bez tego nie można stwierdzić, czy samochód był otwierany - może to pokazać rejestrator temperatury, który jest wewnątrz pojazdu. Szef weterynarii chce także uzyskać informacje o trasie przejazdu tira na podstawie danych z rejestratorów viatoll.
Sprawa jest skomplikowana, bowiem towar zamówiła w Wierzejkach firma z Gdyni, która wskazała odbiorcę w Rosji, a przewoźnikiem była łotewska firma opłacona przez rosyjskiego kontrahenta - wyjaśnił Związek.
Właściciel zakładów Mięsnych Wierzejki Jan Zdanowski oświadczył w piątek PAP, że "towar został zamieniony po wyjeździe z zakładu do odbiorcy". Dodał, że towar został zaplombowany i przewoźnik pojechał do urzędu celnego. Nie wie natomiast, co się z nim stało dalej. (PAP)
awy/ je/ mow/