Zwolennicy byłego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry planują na weekend nowe wiece, mające zmusić obecne władze do ustąpienia. W piątek w Bangkoku do antyrządowych demonstrantów dołączyli przedstawiciele parlamentarnej opozycji.
To już trzynasty dzień protestów na ulicach tajlandzkiej stolicy. Dziesiątki tysięcy zwolenników byłego premiera, ubranych tradycyjnie w czerwone koszule, zajmuje obecnie Stare Miasto. Wzywają premiera Abhisita Vejjajiva do rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów.
"Każdy Tajlandczyk, który chce odsunięcia tego rządu od władzy powinien przyłączyć się do nas jutro" - mówił do tłumu kierujący protestem Nattawut Saikua. Apelował, aby w sobotę rano zebrała się "największa w historii liczba demonstrantów".
"Od kiedy parlament przestał być miejscem sprzyjającym demokracji, przenosimy debatę na ulice" - powiedział członek opozycyjnej partii Pua Paendin.
Zwolennicy obalonego w 2006 roku Thaksina twierdzą, że są marginalizowani przez popierających obecnego premiera wojskowych, wielkomiejskie elity i monarchistów. Większość manifestantów przybyła do Bangkoku z rolniczej północy, skąd pochodzi Thaksin, i północno-wschodnich terenów kraju. Były premier cieszy się popularnością wśród biedniejszych warstw społeczeństwa.
Thaksin Shinawatra kierował rządem Tajlandii w latach 2001-2006. Został usunięty z urzędu w 2006 roku w wyniku zamachu stanu przeprowadzonego przez wojskowych, zarzucających mu korupcję i nepotyzm. W 2008 roku został skazany zaocznie na dwa lata więzienia pod zarzutem "konfliktu interesów" i nadużycia władzy. Obecnie Thaksin przebywa na emigracji. (PAP)
cyk/ ap/
5926244 arch.