Mężczyzna narodowości irańskiej został we wtorek ciężko ranny w Bangkoku, gdy eksplodowała niesiona przez niego bomba. Izrael oświadczył, że incydent ten był zorganizowanym przez Iran usiłowaniem zamachu terrorystycznego.
Krótko przed tym wybuchem nastąpiła eksplozja w wynajmowanym przez Irańczyka domu w śródmiejskiej dzielnicy Bangkoku. Nieco później na pobliskiej ulicy doszło do trzeciej eksplozji - poinformowali przedstawiciele tajlandzkiej policji i władz.
"Policja panuje nad sytuacją. Uważa się, że podejrzany mógł składować w swym domu więcej materiałów wybuchowych" - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka rządu Tajlandii Thitima Chaisaeng.
Policja podała później, że w głównym porcie lotniczym Bangkoku Suvarnabhumi zatrzymano innego podejrzanego, który także mieszkał w domu, gdzie nastąpił wybuch.
"Znaleźliśmy paszport rannego. To paszport irański, a jego właściciel wjechał do kraju przez Phuket i 8 lutego przybył do portu lotniczego Suvarnabhumi" - powiedział Reuterowi generał policji Bansiri Prapapat.
Wybuchy w Bangkoku miały miejsce następnego dnia po zamachu bombowym na samochód ambasadora Izraela w Delhi i próbie zamachu na samochód izraelskiego dyplomaty w Tbilisi. Izrael oskarżył Iran i jego libańskiego sprzymierzeńca Hezbollah, że stały za tymi atakami. Iran zaprzecza, by tak było.
Tajlandzkie władze odmówiły komentarza na temat tego, czy obaj aresztowani mieli powiązania z ugrupowaniami zbrojnymi, ale minister obrony Izraela Ehud Barak wystąpił z oskarżeniem Iranu.
"Usiłowanie zamachu terrorystycznego w Bangkoku ponownie dowiodło, że Iran i jego podwładni nadal praktykują terror. Iran i Hezbollah są niepoprawnymi czynnikami terrorystycznymi, zagrażającymi stabilności regionu i zagrażającymi stabilności świata" - oświadczył Barak podczas wizyty w Singapurze. W niedzielę spędził kilka godzin w Bangkoku.
Taksówkarz powiedział tajlandzkiej telewizji, że ranny Irańczyk rzucił mu bombę przed samochód, gdy odmówił zabrania go z miejsca pierwszej eksplozji. Taksówkarz doznał lekkich obrażeń.
Jak poinformowała rzeczniczka tajlandzkiego rządu, policja próbowała wtedy aresztować mężczyznę, ale zagroził on, że rzuci w funkcjonariuszy następną bombą. Zanim zdołał to uczynić, bomba eksplodowała, urywając mu nogę. Lekarz ze szpitala Chulalongkorn powiedział dziennikarzom, że rannemu musiano amputować także drugą nogę. (PAP)
dmi/ mc/
10791762