Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tajlandia: W Bangkoku 20 tys. "czerwonych koszul" upamiętniło protesty z 2010 r.

0
Podziel się:

Ponad 20 tys. zwolenników byłego premiera Tajlandii Thaksina
Shinawatry zwanych czerwonymi koszulami zgromadziło się w niedzielę w Bangkoku z okazji trzeciej
rocznicy protestów z 2010 roku, podczas których zginęło ponad 90 osób, a 1,9 tys. zostało rannych.

Ponad 20 tys. zwolenników byłego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry zwanych czerwonymi koszulami zgromadziło się w niedzielę w Bangkoku z okazji trzeciej rocznicy protestów z 2010 roku, podczas których zginęło ponad 90 osób, a 1,9 tys. zostało rannych.

"Brakuje mi tych ludzi, którzy poświęcili życie podczas demonstracji. Będę tu przychodzić, dopóki w kraju nie zapanuje prawdziwa demokracja" - powiedział 45-letni Thanadej Nonprocha, który do Bangkoku przyjechał z północno-wschodniej części kraju, będącej bastionem "czerwonych koszul".

Według przedstawiciela sił bezpieczeństwa generała Chantavita Ramasuta niedzielny protest był pokojowy. Bezpieczeństwa strzegło 750 policjantów.

Wiosną 2010 roku około 100 tys. "czerwonych koszul" okupowało centrum stolicy, domagając się dymisji ówczesnego premiera Abhisita Vejjajivy i rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. Po 10 tygodniach demonstracje zostały krwawo stłumione przez wojsko. Były to najpoważniejsze zamieszki w historii współczesnej Tajlandii.

Wydarzenia z 2010 roku ujawniły w ostrym świetle podział społeczeństwa na wierne Thaksinowi wiejskie masy i biednych mieszkańców miast oraz bogate elity z Bangkoku.

"Czerwone koszule" oskarżają bogatych, establishment i wysokich rangą wojskowych o bezkarność w łamaniu prawa. Oskarżenia te pojawiają się od czasu obalenia w 2006 roku Thaksina przez generałów. Obecnie były premier, który sam był oskarżany o korupcję i brak szacunku dla króla, przebywa na dobrowolnym wygnaniu za granicą.

Jego siostra Yingluck Shinawatra w 2011 roku wygrała wybory i od tego czasu stoi na czele rządu. Dąży do przyjęcia ustawy o amnestii, która pozwalałaby Thaksinowi na powrót do kraju, co krytykowane jest przez organizacje praw człowieka.

"Trzy lata temu cały świat widział, jak część Bangkoku płonęła, a żołnierze strzelali do protestujących" - powiedział szef Human Rights Watch w Azji Brad Adam. Ubolewał nad tym, że "kolejne rządy oraz wojsko upolityczniają próby wymierzenia sprawiedliwości i popierają amnestię, która odpowiadałaby wszystkim".

W grudniu ub.r. rozpoczął się proces przywódców "czerwonych koszul", oskarżonych o terroryzm. Potrwa on najpewniej wiele lat. Ówczesny premier Abhisit Vejjajiva jest z kolei oskarżany o zabójstwo.(PAP)

jhp/ mc/

13833210

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)