Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców przywróciło wydalonych działaczy

0
Podziel się:

Walne zgromadzenie Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku
Opolskim przywróciło w swoje szeregi wydalonych przed laty działaczy. Przewodniczący TSKN Norbert
Rasch uznał, że należy to zrobić, bo "nie można karać ludzi za odmienne zdanie".

Walne zgromadzenie Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim przywróciło w swoje szeregi wydalonych przed laty działaczy. Przewodniczący TSKN Norbert Rasch uznał, że należy to zrobić, bo "nie można karać ludzi za odmienne zdanie".

Uchwałę, w której unieważniono decyzje o wydaleniu, walne zgromadzenie delegatów Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców przyjęło na ostatnim, XXIII rocznym zjeździe organizacji w minioną sobotę.

Decyzja dotyczy sześciu osób: byłego starosty krapkowickiego Joachima Czernka, b. wiceprzewodniczącego TSKN Bernarda Sojki, Huberta Beiera, kiedyś członka zarządu Towarzystwa, byłego wójta Bierawy Henryka Chromika oraz działaczy: Leo Joschko i Zygmunta Hinka. Wszyscy - jak podkreśla Rasch - zostali usunięci w latach 2002-2003, bo nie zgadzali się z ówczesnymi władzami Towarzystwa. "A za odmienne zdanie karać się nikogo nie powinno" - powiedział PAP obecny szef TSKN.

Usunięci z Towarzystwa działacze z ówczesnymi władzami Towarzystwa, albo strukturami lokalnymi TSKN poróżnili się o różne sprawy.

Joachim Czernek odmówił współpracy w ramach zarządu powiatu z SLD, w związku z czym Sojusz nie zgodził się - na szczeblu województwa - by oddać mniejszości niemieckiej stanowisko marszałka, którym miał wtedy zostać Ryszard Galla (obecny poseł).

Bernard Sojka i Hubert Beier zarzucali władzom TSKN nieprawidłowości przy finansowaniu kampanii wyborczej w roku 2001 i krytykowali te władze w lokalnej prasie. Ówczesnym władzom TSKN nie spodobało się również to, że Beier wystartował w wyborach samorządowych w 2002 r. z list Ruchu Autonomii Śląska. W przypadku Beiera i Sojki sąd koleżeński orzekł ostatecznie, że działają na szkodę mniejszości niemieckiej.

Uchwała unieważniającą decyzje o wydaleniach sprzed lat została na sobotnim zjeździe przyjęta większością głosów. "Za" głosowali również ci, którzy kilka lat wcześniej opowiedzieli się za usunięciem tych samych osób. "Byłem w zarządzie gdy ich usuwano, trudno się było wtedy temu sprzeciwić, przeciwstawić" - mówi wieloletni zasłużony działacz TSKN Bruno Kosak. "Teraz jestem za tym, by wrócili. I byłem za tym już trzy lata temu. Ale też nie wszyscy. Jednego z nich nie chciałbym teraz przywracać" - dodał. Nie ujawnił kogo ma na myśli.

Czy szóstka wydalonych przed laty wróci do TSKN - tego jeszcze nie wiadomo. Bernard Sojka stwierdził, że dobrze, iż decyzja unieważniająca ich wydalenia wreszcie zapadła. Podkreślił jednak, że jest to posunięcie mocno spóźnione. "Gdyby taka decyzja zapadła tuż po tym, jak pan Rasch został szefem Towarzystwa, czyli w 2008 roku, może bym z niej skorzystał. Dziś mówię +nie+, niech działają młodsi. Ja już swoje zrobiłem" - podkreślił.

Joachim Czernek wyraził żal, że choć uchwała zapadła, to nikt z nimi o tym jeszcze nie rozmawiał. On sam jeszcze nie wie czy wróci do Towarzystwa. "Niemcy mawiają: +Muzyka zależy od tonu+. Ja póki co, żadnego tonu nie słyszę. Wszystko, co wiem na ten temat, usłyszałem w mediach. A nie tak to chyba powinno wyglądać" - stwierdził.

Rasch zapewnił, że pisemne powiadomienia o podjętej przez delegatów na ostatnim zjeździe uchwale do wszystkich sześciu usuniętych przed kilkoma laty działaczy są przygotowywane przez biuro TSKN. "Z każdym z nich skontaktuję się też telefonicznie i zaproszę na spotkanie, by porozmawiać o ich zamiarach" - zapewnił Rasch. "Mogę wreszcie spać spokojniej, bo takie zadośćuczynienie im się należało. Decyzję o tym, czy zechcą wrócić czy nie pozostawiam im samym. Uszanuję każdą" podkreślił.

Henryk Kroll, były poseł i wieloletni lider mniejszości niemieckiej, za którego rządów usuwano szóstkę działaczy, uchwałę przywracającą wydalonych uznał za "nieco dziwaczną".

"Przecież walne zgromadzenie nie jest od przyjmowania członków" - powiedział w rozmowie z PAP. I dodał: "Mnie to jest obojętne - wrócą czy nie. Jestem do tego nastawiony neutralnie. Nie rozumiem tylko dlaczego urosło nie wiadomo ile legend o moim dyktacie w tamtych czasach jako szefa TSKN. Stałem z boku. To z inicjatywy struktur oddolnych albo poszczególnych działaczy usuwani byli ci panowie, nie mojej". (PAP)

kat/ par/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)