Trzech górników leczonych po wrześniowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk" w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich wypisano do domów. W placówce tej nadal pozostaje 19 ciężej poparzonych wskutek tego zdarzenia pacjentów.
O czwartkowej decyzji specjalistów siemianowickiej "oparzeniówki" poinformowało w piątek Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Możliwość ich szybkiego powrotu do domu przedstawiciele szpitala zapowiadali już kilka tygodni temu. Górnicy Ci już wtedy wychodzili na spacery, lekarze mówili o przepisaniu ich z oddziałów na szpitalną rehabilitację.
Specjaliści, określając stan zdrowia przebywających w Siemianowicach górników, najczęściej używają określenia "stabilny". Wszyscy pozostający tam górnicy mają bowiem w różnym stopniu poparzone m.in. drogi oddechowe, co jest najtrudniejszym elementem leczenia ciężkich oparzeń. W nieco lepszym stanie pod tym względem są ci, którzy na początkowym etapie leczenia mogli zostać poddani terapii w komorach hiperbarycznych.
Innym problemem są zwalczane antybiotykami infekcje ran - naturalne, zdaniem specjalistów, następstwo tak dużych urazów. Rehabilitację oparzeń prowadzi się wykonując m.in. specjalne opatrunki, uciski, ćwiczenia, uwalniając tworzące się podczas leczenia zrosty, aby gojenie ran i tworzenie się blizn nie powodowało ograniczeń u pacjentów.
Do zapalenia i wybuchu metanu w kopalni doszło 18 września 1050 metrów pod ziemią. Na miejscu zginęło 12 górników, ośmiu kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach. Z wyjątkiem pacjentów leczonych w "oparzeniówce", wszyscy inni poszkodowani zostali już wypisani do domów. Przyczyny katastrofy badają specjalna komisja i prokuratura. (PAP)
mtb/ pz/ woj/