Premier Turcji oświadczył w piątek, że przyjęta przez szwedzki parlament rezolucja uznająca za ludobójstwo masakrę Ormian w imperium osmańskim, może zaszkodzić wysiłkom pokojowym między Turcją a Armenią.
Turcja wezwała swego ambasadora w Sztokholmie na konsultacje natychmiast, gdy parlament Szwecji przyjął, wbrew opinii rządu i większością tylko jednego głosu, wniosek uznający za ludobójstwo masakrę Ormian w imperium osmańskim w latach 1914-1915.
Tydzień wcześniej Ankara zareagowała tak samo, gdy wbrew apelom prezydenta USA podobną rezolucję przyjęła Komisja Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów.
"To może zaszkodzić stosunkom między Turcją a Armenią" - powiedział premier Recep Tayyip Erdogan.
Choć Turcja utrzymuje, że to rezolucje zakłócają szanse zakończenia sporu z Armenią, to - jak pisze agencja Reutera - działania w tym kierunku zamarły w ostatnich miesiącach.
Turcja i Armenia uzgodniły w ubiegłym roku, że nawiążą stosunki dyplomatyczne i otworzą granicę, gdy ich parlamenty zatwierdzą porozumienie pokojowe, lecz dotąd nie było głosowania, a rządy obu krajów zarzucają sobie nawzajem próby zrewidowania porozumień.
Ankara przyznaje, że wielu Ormian zginęło w imperium osmańskim na początku XX wieku, lecz twierdzi, że było ich od 250 tys. do 500 tysięcy i że nie było to ludobójstwo. Według źródeł ormiańskich liczba ofiar to około 1,5 mln ludzi.
Wcześniej masakry Ormian uznały za ludobójstwo, jak pisze Reuters, parlamenty Francji, Rosji, Grecji, Niemiec, Belgii i Kanady. Turcja zareagowała na to z irytacją, wstrzymując czasowo stosunki handlowe, wojskowe i w innych dziedzinach z tymi państwami.
Kwestia masakry Ormian jest tak drażliwa dla Turcji, że jest gotowa zaryzykować stosunki ze swymi głównymi sojusznikami - pisze Reuters. Szwecja jest bowiem postrzegana jako główny w Unii Europejskiej orędownik przyjęcia Turcji do organizacji, USA zaś - jako silny sojusznik Turcji w NATO.
Turecki dziennik "Sabah" wybił w piątek na pierwszej stronie z ironią: "Nasz szwedzki +przyjaciel+ wbił nam jednym głosowaniem nóż w plecy". Jeszcze bardziej sarkastycznie wyraził się redaktor naczelny dziennika "Haberturk", który powiedział: "Wkrótce za granicą nie pozostanie ani jeden ambasador turecki i nasi notable nie będą mogli nigdzie jeździć z wizytą".
Nie kryjąc irytacji, przewodniczący parlamentu Turcji Mehmet Ali Sahin powiedział w piątek, że państwa zachodnie, których parlamentu przyjęły takie rezolucje, powinny "spojrzeć w lustro, jeśli chcą znaleźć przestępców".(PAP)
mmp/ kar/
5843853