Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Tusk apeluje w Brukseli o budżet UE na miarę wyzwań Europy

0
Podziel się:

Premier Donald Tusk apelował w czwartek w Brukseli o nowy budżet UE - na
miarę wyzwań stojących przed Europą i nieuleganie w kryzysie narodowym egoizmom. Przekonywał, że
decyzje w sprawie pieniędzy w budżecie 2014-20 będą prawdziwym miernikiem europejskości.

Premier Donald Tusk apelował w czwartek w Brukseli o nowy budżet UE - na miarę wyzwań stojących przed Europą i nieuleganie w kryzysie narodowym egoizmom. Przekonywał, że decyzje w sprawie pieniędzy w budżecie 2014-20 będą prawdziwym miernikiem europejskości.

"Nie deklaracje, nie slogany, ale te najtrudniejsze decyzje, bo decyzje o naszych pieniądzach będą prawdziwym termometrem europejskości naszych zachowań. Słowa niewiele kosztują, natomiast decyzje o tym, ile pieniędzy z własnych kieszeni przeznaczymy na Wspólnotę, one będą świadczyły o tym, na ile serio traktujemy nasze wspólnotowe ambicje" - powiedział Tusk w Brukseli otwierając konferencję w sprawie nowego budżetu UE na lata 2014-2020, jeden z głównym punktów polskiego przewodnictwa w Radzie UE w tym półroczu. Na konferencję zaproszono - oprócz przedstawicieli instytucji UE - posłów z narodowych parlamentów.

Premier apelował, by negocjacji w sprawie budżetu UE na kolejne siedem lat po 2013 nie zaczynać od ustalenia górnych limitów wydatków. "Powinniśmy najpierw opisać nasze potrzeby finansowe i ten wielki program, a potem opisać limit. A nie najpierw wyznaczyć limit i na siłę wciskać zadania, co do których wiemy, że ich nie zrealizujemy, skoro na początku założymy niskie limity" - powiedział. Wskazał, że szczególnie trzy unijne polityki: spójności, Wspólna Polityka Rolna i Europejska Polityka Sąsiedztwa - są pod "naszą szczególną opieką".

Tusk przyznał jednocześnie, że popiera budżet w proporcjach "mniej więcej" opisanych w propozycji KE z końca czerwca tego roku. Ta propozycja zakłada, że nowy 7-letni budżet UE wyniósłby 972,2 mld euro, wobec 925 mld euro w obecnej siedmiolatce (2007-2013), co oznacza wzrost o 5 punktów procentowych. KE proponuje utrzymać na poziomie porównywalnym do obecnego fundusze na politykę rolną i spójności; wzrosty dotyczą m.in. badań i innowacyjności, a także polityki sąsiedzkiej i imigracyjnej.

Przewodniczący KE Jose Barroso, który obok Tuska wystąpił na konferencji, też bronił propozycji Komisji, przekonując, że to budżet dla wzrostu gospodarczego i Europy, a nie na administrację w Brukseli. "Musicie odpierać populistyczne tendencje, które widzimy tu i ówdzie, by manipulować fakty i poddać się czasem bardzo krótkowzrocznym nacjonalizmom" - apelował Barroso do uczestników debaty, zwłaszcza parlamentarzystów narodowych.

"Nie dajcie się zwieść, że pieniądze są dla Brukseli. To nieprawda. To pieniądze dla ludzi szukających pracy, dla naszych badaczy i naukowców, by innowacje przełożyły się na pieniądze dla rynku, to pieniądze dla małych i średnich przedsiębiorstw i wreszcie dla regionów, by promowały zielony i zrównoważony wzrost gospodarczy" - przekonywał Barroso.

Polski premier także przestrzegał przed narodowymi egoizmami, które wzrastają w kryzysie finansowo-gospodarczym. Choć zapewnił, że rozumie, iż w tej atmosferze mogą pojawić się głosy o konieczności ograniczenia budżetu UE, "to nie znaczy, że je akceptuje".

"Trzeba te głosy potraktować poważnie, ponieważ dzisiaj w Europie każdy będzie oglądał pojedyncze euro, złotówkę, koronę, funta, pięć razy, zanim wyda. (...). Dlatego będąc rzecznikiem budżetu w proporcjach opisanych mniej więcej w projekcie Komisji Europejskiej, muszę czuć się odpowiedzialny, by przekonująco opisać potrzeby, wagę projektów, na które chcemy wydawać pieniądze. Bez akceptacji, zrozumienia, że to są dobrze wydane pieniądze, możemy przegrać batalię z egoizmami, co będzie oznaczało redukcję budżetu. To będzie oznaczało redukcję siły Europy i głównego źródła siły Europy, jakim jest solidarność" - stwierdził.

"Nie jestem naiwnym optymistą, oczywiście nie jest tak, że miliony Europejczyków dyskutują w swoich domach przy kolacji o wieloletnich ramach finansowych, ale już o skutkach złych decyzji będą na pewno dyskutować w domach i na ulicach, tak jak to się dzieje w niektórych państwach już dzisiaj" - przestrzegał Donald Tusk.

Szef KE podtrzymał propozycję utworzenia europejskiego podatku od transakcji finansowych, w skrócie zwanego FTT (z ang. financial transaction tax), który miałby wejść w życie od 1 stycznia 2014 we wszystkich 27 krajach UE i częściowo zasilić budżet UE. KE liczy, że jeśli jej propozycja FTT zostanie wdrożona, to może przynieść nawet do 57 mld euro rocznie, z czego - jak nieoficjalnie mówiły PAP źródła w KE - 15-20 mld euro trafiłoby do budżetu UE. Ale ta kwota nie zwiększyłaby unijnego budżetu, bowiem o tyle odciążono by wpłaty narodowe w ramach obecnych składek państw do budżetu UE liczonych na podstawie ich PKB.

"Sektor finansowy powinien wziąć udział w kosztach kryzysu. Podatnicy wsparli sektor finansowy w wysokości 4,6 mld w ostatnich 3 latach. Dzięki FTT, sektor finansowy może z jednej strony obniżyć koszty ponoszone przez budżety narodowe, a z drugiej stymulować realną gospodarkę. To kwestia uczciwości i odpowiedzialności" - powiedział Barroso. Odnosząc się do propozycji nowych źródeł dochodów, w tym FTT, które budzą otwarty sprzeciw m.in. Londynu, Tusk powiedział, że "KE ma rację rozpoczynając tę dyskusję. To będzie trudna dyskusja, ale uzasadniona".

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, który też jest orędownikiem ambitnego budżetu UE, przekonywał, że propozycja KE na lata 2014-20 to "umiarkowany wzrost" o 5 proc. w stosunku do obecnego budżetu 2007-13. "Budżet UE jest relatywnie niższy niż 20 lat temu, mimo że mamy więcej zadań niż 20 lat temu" - powiedział. Zaapelował o powtórzenie debaty z parlamentarzystami o nowym budżecie za pół roku i za rok.

W Brukseli oczekuje się, że negocjacje budżetowe wejdą w decydującą fazę dopiero w drugiej połowie 2012 roku, czyli za cypryjskiego przewodnictwa w Radzie UE. "To będzie już po wyborach prezydenckich we Francji, ale jeszcze stosunkowo wcześnie przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech w 2013 roku - co jest najlepszym terminem na porozumienie" - powiedziały PAP wysokie źródła w KE.(PAP)

icz/ ro/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)