Premier Donald Tusk uważa, że nikt w Polsce nie powinien sprawować urzędu i mieć władzy, jeśli nie ma w sobie "gotowości i odwagi" do egzekwowania prawa, nawet za cenę utraty akceptacji.
Szef rządu odniósł się w ten sposób w piątek na konferencji prasowej do sondażu Homo Homini dla "Dziennika" i Polsat News, według którego - gdyby wybory odbywały się w najbliższy weekend - na PO zagłosowałoby 41 proc. badanych, o 8 pkt proc. mniej niż miesiąc temu. Na PiS oddałoby swój głos 28,6 proc. ankietowanych, SLD zyskałoby 13,9 proc. poparcia, a PSL - 7 proc. Sondaż przeprowadzono 22 lipca na grupie 1070 dorosłych Polaków.
Premier był pytany, czy spadek poparcia dla Platformy ma związek z wydarzeniami pod halą KDT, gdzie doszło do starć towarzyszącej komornikowi ochrony, straży miejskiej i policji z kupcami i chuliganami.
"Nie badam związków między takimi zdarzeniami, niezależnie co jaki sondaż pokaże. W takich sytuacjach, jak ta pod KDT, służby państwowe będą działały w taki sposób, jak tam działały. Można poprawić pewny sposób działania, ale co do zasady egzekwowanie prawa będzie bezwzględne. Nikt nie będzie łamał w Polsce prawa tylko dlatego, że ma interes, nawet jeśli szanujemy ten interes" - powiedział Tusk.
Zapewnił, że nie ma ochoty, ani powodu, "pomstować" na kupców i tych, którzy ich wspierali w "boju" z policją. "Ludzie tam zgromadzeni bronili swojego interesu, ale wbrew prawu. Gdybyśmy uznali, że każdy kto ma swój interes, ma prawo go bronić wbrew prawu, nie byłoby państwa polskiego" - podkreślił premier.(PAP)
mrr/ la/ woj/
