Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Tusk: warto wrócić do debaty nt. zaostrzenia przepisów o zgromadzeniach

0
Podziel się:

#
szerszy cytat premiera dot. ambasadora Rosji
#

# szerszy cytat premiera dot. ambasadora Rosji #

14.11. Warszawa (PAP) - Premier Donald Tusk uważa, że warto wrócić do debaty nt. zaostrzenia przepisów ustawy o zgromadzeniach publicznych, w tym do kwestii zasłaniania twarzy przez manifestujących. Przyznał, że taktyka policji w czasie Marszu Niepodległości okazała się nieskuteczna.

Jako "powściągliwe i symetryczne" premier ocenił działanie polskiego rządu w sprawie wydarzeń pod ambasadą rosyjską w Warszawie 11 listopada, gdzie m.in. podpalono budkę wartowniczą.

"Rząd polski wystosował, zaakceptowaną przeze mnie w każdym szczególe notę, w której wyraziliśmy ubolewanie. To jest nota standardowa i nie oddawała oczekiwań strony rosyjskiej. Była sformułowana w taki sposób, w jaki polski rząd uznał za stosowne i tylko w taki sposób" - oświadczył Tusk podczas czwartkowej konferencji prasowej. "Ja odpowiadam za tę notę" - podkreślił.

Nawiązując do środowego incydentu pod polską ambasadą w Moskwie, premier powiedział: ambasador Federacji Rosyjskiej w Warszawie "został wezwany do wyjaśnienia sprawy pod ambasadą polską; trzeba te kwestie załatwiać możliwie szybko, stanowczo, ale ani Polska, ani Rosja nie powinny szukać przy tego typu sytuacji powodu, by ciągnąć i intensyfikować konflikt oraz eskalować napięcie; to nie jest w interesie ani Polski, ani Rosji".

Jak przyznał, "zdarzenie pod ambasadą rosyjską w Warszawie było zdecydowanie bardziej masywnym, niż to w Moskwie". Według premiera wydarzenie przed polską ambasadą w Moskwie, na teren której grupa rosyjskich nacjonalistów wrzuciła race, wygląda na zaaranżowane. "Nie powiem przez kogo, bo lubię mówić rzeczy, które wiem, ale mówię, że wygląda na zaaranżowane" - dodał.

"Widzieliśmy w przeszłości próby retorsji, które nie zawsze wyglądają na spontaniczne" - zauważył premier.

Podkreślił, że zadaniem każdego polskiego rządu, "ktokolwiek byłby premierem", jest "budowanie relacji pomiędzy Polską a Rosją, szanujących przede wszystkim naszą godność, nie pozwalających na ingerowanie w nasze sprawy i nie eskalującą napięcia".

Premier, odnosząc się do incydentów podczas poniedziałkowego Marszu Niepodległości, uznał, że warto byłoby zorganizować debatę z udziałem konstytucjonalistów, czy sędziów Trybunału Konstytucyjnego; miałaby ona dotyczyć zaostrzenia przepisów ustawy o zgromadzeniach publicznych, w tym do kwestii zasłaniania twarzy przez manifestujących.

Jak dodał, nie chodzi o to, żeby szybko przygotować ustawę i znowu rozbić się np. o werdykt TK. Trybunał w listopadzie 2004 r. orzekł, że nie każdy przypadek zakrycia twarzy, uniemożliwiający identyfikację danej osoby, stanowi czyn potencjalnie niebezpieczny lub zapowiada, że zgromadzenie zmieni swój pokojowy charakter.

"Skoro jesteśmy świadkami permanentnego nadużywania praw i wolności obywatelskich, a w konsekwencji często wiąże się to z zagrożeniem dla zdrowia i życia innych obywateli, to moim zdaniem warto się zastanowić, czy nie powinniśmy wprowadzić przepisów ograniczających swobody, a dających większe poczucie bezpieczeństwa i większą skuteczność dla policji czy sądów" - powiedział premier.

W ocenie Tuska, należy wrócić do pytania czy nie traktować tematu zasłaniania twarzy podczas manifestacji jako wykroczenia. Jak dodał ktoś, kto zakrywa twarz w czasie manifestacji, zgromadzenia, czy meczu piłkarskiego, robi to "prawie zawsze dlatego, że ma złe intencje z punktu widzenia przepisów polskiego prawa".

"Nie jest to raczej szyk czy moda, tylko raczej chęć ukrycia swojego wizerunku w związku z planowanym wykroczeniem. Dlatego uważam, że zasadna jest poważna debata na temat jednak ograniczenia wolności osobistej, bo jest to forma ograniczenia wolności osobistej" - zaznaczył szef rządu.

Jak dodał, osobiście uważa, że "nie należy uczestników manifestacji traktować przesadnie pobłażliwie". "To znaczy kwestia kominiarek czy zasłaniania twarzy powinna bezwzględnie wrócić na tapetę i powinniśmy poważnie się zastanowić, czy nie traktować tego jako wykroczenia" - powiedział premier.

Tusk podkreślił, że jeszcze w czwartek analizował ustawę o zgromadzeniach i powstało pytanie, czy władze miast nie powinny mieć prawa narzucenia manifestującym tras przejścia. "Tak się składa, że w Polsce każda demonstracja musi przejść koło (gmachu) rządu, koło ambasady rosyjskiej, koło Belwederu i pod Sejm, bo uważa, że każda inna trasa uwłacza jej godności" - mówił.

"A równocześnie dobrze wiemy, że jak się pojawiają tacy ludzie, jak 11 listopada w Marszu Niepodległości, to nie ma niczego bardziej prowokującego do agresji dla nich, nie wiem dlaczego, ale tak jest, jak ambasada rosyjska, Pałac Prezydencki czy siedziba rządu" - mówił premier.

Według szefa rządu "tak długo, jak radykalna prawica wspierana przez niektóre partie, będzie manifestowała pod ambasadą rosyjską, tak długo można się spodziewać za każdym razem jakiejś zadymy czy jakiegoś poważniejszego kłopotu".

Zastrzegł jednocześnie, że nie chciałby, żeby Polska była tym krajem UE, gdzie jest najbardziej restrykcyjne prawo dot. manifestantów. Według Tuska Polska w porównaniu do Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Francji, Niemiec i Włoch jest raczej spokojnym krajem, "gdzie obywatele raczej z reguły nie nadużywają wolności".

Premier odnosząc się do wydarzeń z Marszu Niepodległości ocenił, że taktyka policji - z bardziej dyskretną obecnością funkcjonariuszy - okazała się tym razem nieskuteczna, ale prawdopodobnie przyniosła mniej strat materialnych i osób rannych niż poprzednie demonstracje. "Będziemy badali, czy ktoś zaniechał jakiegoś obowiązku" - zadeklarował Tusk.

Jak poinformował, w przypadku Marszu Niepodległości przyjęta została taka sama taktyka policji, jak podczas wrześniowych demonstracji związków zawodowych.

"Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zaryzykował, za moją zgodą, pewną nową formułę: w czasie wielkiej manifestacji związków zawodowych w Warszawie podjęliśmy pewne ryzyko, rezygnując z obstawiania płotkami, szpalerami policji instytucji, pod którymi ta manifestacja miała się odbywać" - przypomniał Tusk. "Zbudowaliśmy takie elementarne zaufanie, ten eksperyment wówczas się powiódł" - zaznaczył.

Premier ocenił jednocześnie, że "nie ma prawdopodobnie idealnego wzoru postępowania". Jak mówił, grupa organizatorów Marszu Niepodległości, powołując się na przykład demonstracji związków zawodowych, zapewniała, że będzie w stanie przygotować marsz "w taki sam sposób". Organizatorzy ci, dodał, ocenili, że "przesadna obecność policji i szybkie interwencje powodowały w przeszłości eskalację agresji". Gwarantowali też, mówił premier, że "jeśli nie będzie zderzenia sił porządkowych, to oni sobie poradzą dzięki wyszkoleniu własnych służb porządkowych".

Tusk przypomniał, że służby te "stały się bardzo szybko obiektem ataku niektórych grup demonstrantów", np. pod squatem na ul. Skorupki.

Prezydent zapowiedział w środę powrót do propozycji zmian w Prawie o zgromadzeniach, która zakłada zakaz zakrywania twarzy podczas demonstracji.

PO, PiS, SLD, PSL i SP są za wprowadzeniem takiego zakazu, przeciw jest Twój Ruch. Pozytywnie do tej zapowiedzi odniósł się minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Zastrzegł jednak, że potrzebne są konsultacje z konstytucjonalistami.(PAP)

agy/ par/ mow/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)