Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tysiące Irakijczyków porzucają domy, uciekają przed przemocą

0
Podziel się:

Co najmniej 25 tysięcy
Irakijczyków porzuciło swe domostwa po zniszczeniu przez
ekstremistów 22 lutego szyickiego Złotego Meczetu w Samarze,
uciekając przed przemocą na tle wyznaniowym - podała
Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM).

Co najmniej 25 tysięcy Irakijczyków porzuciło swe domostwa po zniszczeniu przez ekstremistów 22 lutego szyickiego Złotego Meczetu w Samarze, uciekając przed przemocą na tle wyznaniowym - podała Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM).

W środkowym i południowym Iraku powstają miasteczka namiotowe i schroniska, w których chronią się bezdomne rodziny sunnickie i szyickie.

Ucieczka wciąż trwa i prowadzi do wymiany ludności. Arabscy sunnici porzucają miejscowości, w których przeważają szyici, i chronią się tam, gdzie dominują ich współwyznawcy. Szyici uciekają do "swoich" z terenów lub dzielnic sunnickich.

Środowy "Washington Post" przytacza opinię Dany Graber, przedstawicielki IOM w Ammanie (Jordania), że choć już przeszło miesiąc upłynął od incydentu, który zapoczątkował krwawe porachunki między arabskimi sunnitami i szyitami, to fala ucieczek nie słabnie.

IOM opiera swe dane na meldunkach od organizacji, które pomagają irackim uciekinierom. W Bagdadzie Ministerstwo Przesiedleń i Migracji podaje większą liczbę - ponad 32.000.

"Jestem w szoku, że zagrozili mi śmiercią ludzie z miejscowości, w której mieszkałem przez tyle lat" - powiedział dziennikarce "Washington Post" Husajn Alwan, 53-letni właściciel kawiarni, wypędzony z Latifii, szyicko-sunnickiego miasta w regionie na południe od Bagdadu, znanym jako Trójkąt Śmierci.

Alwan, szyita, przeniósł się w tym miesiącu z żoną, czterema córkami i trzema synami do Nadżafu, świętego miasta szyitów, gdzie miejscowe władze zamieniły nieczynny hotel w schronisko dla przesiedleńców. We wtorek prasa iracka poinformowała, że na polach koło Nasirii na szyickim południu kraju zaczęto stawiać namioty dla rodzin porzucających tereny sunnickie.

Relacja Alwana brzmi podobnie jak wcześniejsze opowieści uciekinierów. "Powiedzieli mi, że powinienem opuścić swój dom w ciągu 24 godzin, bo inaczej wszystkich nas zabiją. Zostawiliśmy więc tam wszystko, zabierając z sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy" - wyjaśnił dziennikarce.

Zniszczenie sanktuarium szyickiego w Samarze zaogniło napięcia na tle wyznaniowym i etnicznym, narastające od wielu miesięcy w Iraku, gdzie po upadku Saddama Husajna szyicka większość rywalizuje z mniejszością arabskosunnicką i kurdyjską o stanowiska i pozycję w nowych władzach kraju. W samosądach zginęło od 22 lutego zapewne około 2000 osób.

Pod rządami Saddama przymusowe przesiedlenia grup etnicznych objęły według danych IOM prawie milion Irakijczyków, a po inwazji amerykańskiej zaczęły się ucieczki ludności z miejsc ogarniętych walkami. W listopadzie 2004 roku, gdy wojska USA szturmowały Faludżę, bastion sunnickiej rebelii, miasto opuściło ponad 40 tysięcy mieszkańców.

Graber powiedziała, że po ataku na Złoty Meczet w Samarze samosądy i strach przed śmiercią sprawiły, że tysiące Irakijczyków uciekły tak jak stały, pozostawiając często "nawet kartki na żywność".

W Bagdadzie wiele rodzin przenosi się z jednej dzielnicy wyznaniowo-etnicznej do drugiej. Do stolicy uciekają szyici z ogarniętej sunnicką rebelią prowincji Anbar na zachód od Bagdadu, zamieszkanej prawie wyłącznie przez arabskich sunnitów. Według IOM, ostatnio przybyło stamtąd do Bagdadu co najmniej 220 rodzin szyickich, co stanowi "znaczną część całej społeczności szyickiej w Anbarze".

W 250-tysięcznej Faludży, 55 km na zachód od Bagdadu, pozostało tylko 37 rodzin szyickich. Sunniccy sąsiedzi nakłonili je do pozostania, obiecując ochronę przed terrorystami z Al-Kaidy, którzy uważają szyitów za kolaborantów i heretyków.

W Habbanii, na zachód od Faludży, schroniło się z kolei przed szyitami kilkanaście rodzin sunnickich.

Zafir Sadun, 41-letni sklepikarz, który uciekł z Miasta Sadra, szyickiej ubogiej części Bagdadu, powiedział "Washington Post", że nie obawiał się szyickiej milicji religijnej, bo mieszkał tam 20 lat "i wszyscy nas znają i wiedzą, że kochamy szyitów".

"Jednak - wyjaśnił - komandosi irackiego MSW aresztują wszystkich sunnitów, i nie tylko aresztują, lecz także zabijają".

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, kontrolowane przez szyitów, zdobyło złą sławę wśród arabskich sunnitów. Oskarżają oni ten resort o pobłażanie szyickim bojówkarzom; twierdzą też, że komandosi MSW pod pretekstem walki z rebelią mordują sunnitów, którzy z jakichś powodów narazili się szyitom.

Ministerstwo odpiera te zarzuty, tłumacząc, że często rebelianci i terroryści podszywają się pod funkcjonariuszy MSW.

We wtorek policja w Bagdadzie znalazła zwłoki kolejnych 17 mężczyzn, ze związanymi rękami i zabitych strzałem w głowę. (PAP)

xp/ ap/

int. arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)