Zgodnie z obietnicą sprzed wakacji, ubiegający się o reelekcję szef Komisji Europejskiej Jose Barroso wysłał w czwartek europosłom swój program na najbliższe pięć lat. Aby uwieść socjalistów, dość często pojawiają się w nim sformułowania o "Europie socjalnej" oraz "etycznym" i "socjalnym" wymiarze gospodarki rynkowej.
"Jestem dumny z tego, co KE zrobiła przez ostatnie pięć lat. Mój mandat przyczynił się do konsolidacji Europy rozszerzonej do 27 członków, wielkiej zjednoczonej Europy. Podczas drugiej kadencji powinniśmy iść jeszcze dalej i być jeszcze ambitniejsi, by zapewnić światowe przywództwo i wzmocnić naszą Europę" - powiedział na konferencji prasowej Barroso.
Przed Barroso jednak stoi najpierw bardziej przyziemne zadanie: przekonać do siebie swych przeciwników politycznych w PE, w tym przede wszytki drugą co do wielkości frakcję europejskich socjalistów oraz część liberałów i demokratów, stanowiących trzecią siłę w PE. Jeśli bowiem Barroso chce, by jego następna Komisja Europejska była silna i miała w PE sprzymierzeńca w proponowanych nowych dyrektywach czy rozporządzeniach, potrzebuje jak największego poparcia. Dlatego próbuje uwieść eurodeputowanych obietnicą specjalnego partnerstwa KE i PE oraz regularnych spotkań.
Głosowanie będzie tajne i wstępnie zaplanowano je na najbliższą sesję PE w Strasburgu 16 września. Na razie poparcie dla Barroso deklaruje jego rodzima chadecka frakcja Europejskiej Partii Ludowej (gdzie zasiada PO i PSL) oraz Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, gdzie oprócz PiS, znajdują się głównie dość eurosceptyczni brytyjscy konserwatyści. To za mało, by uzyskać wymaganą większość ponad połowy z 736 eurodeputowanych.
W przyszłym tygodniu Barroso będzie się spotykał z wszystkimi grupami politycznymi, by przekonywać do swego programu. "Wierzę, że w PE jest większość proeuropejska, więc będzie duża większość, by poprzeć ten program" - powiedział Barroso. (PAP)
(planujemy kontynuację tematu)
icz/ kot/ kar/