Parlament Europejski wezwał w czwartek kraje członkowskie UE, aby poparły wprowadzenie natychmiastowego ogólnoświatowego zakazu stosowania bomb kasetowych i zabiegały o to na scenie międzynarodowej.
Niemal wszystkie ofiary bomb kasetowych na przestrzeni ostatnich 30 lat to cywile.
O bezwzględne moratorium na bomby kasetowe apeluje także ONZ oraz Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża. Jak dotąd - bezskutecznie. Próbom wyeliminowania takich bomb opierają się Izrael, Rosja i USA.
Bomby kasetowe to bomby przenoszące mniejsze bomby przeciwpancerne lub odłamkowe (nazywane także subamunicją), rozrzucane nad celem. W jednym zasobniku może być od 200 do 600 mniejszych bomb. Stosuje się je np. do niszczenia całych kolumn pojazdów. Mogą przebijać pancerz czołgu lub po prostu zabijać i ranić każdego, kto na nie nastąpi.
"Parlament Europejski podkreśla pilną potrzebę rozpoczęcia przez wspólnotę międzynarodową negocjacji nad całościową, skuteczną konwencją o światowym zakazie broni kastowych" - głosi rezolucja, która nie jest wiążąca, ale stanowi narzędzie politycznego nacisku.
Obecnie żaden z międzynarodowych traktatów, w tym Konwencja Genewska, nie zabrania stosowania bomb kasetowych.
Jednocześnie Parlament Europejski opowiedział się za większym zaangażowaniem Unii Europejskiej oraz krajów członkowskich w ustanowienie mechanizmów kontrolnych do oenzetowskiej konwencji o zakazie broni biologicznej z 1975 roku. Co prawda została ona podpisana przez 165 krajów, ale z braku odpowiednich procedur społeczność międzynarodowa nie ma możliwości sprawdzenia, w jakim stopniu konwencja jest respektowana. Tymczasem wiadomo, że przynajmniej dwaj sygnatariusze - ZSRR i Irak - pracowali nad taką bronią.
Prace nad wzmocnieniem konwencji zakończyły się fiaskiem w 2001 roku, m.in. z powodu oporu USA. Eurodeputowani wyrazili ubolewanie, że kraje europejskie nie próbowały kontynuować prób współpracy z USA, i napisali, że przez takie zaniechanie "została narażona na szwank wiarygodność konwencji".
Według organizacji humanitarnych Izrael w niedawnej wojnie z Hezbollahem zrzucił na Liban 4 miliony sztuk subamunicji, przy czym ocenia się, że 40 procent nie wybuchło w zetknięciu z ziemią. Większość bomb kasetowych spadła w ostatnich 72 godzinach wojny.
Jak ocenia organizacja humanitarna Handicap International, która walczy o objęcie zakazem bomb tego rodzaju, codziennie w południowym Libanie ofiarami zastosowania bomb kasetowych pada od dwóch do trzech ludzi.
Michał Kot (PAP)
kot/ icz/ mc/