Szereg frakcji Parlamentu Europejskiego skrytykowało we wtorek francuski rząd za prowadzone wydalenia Romów. Unijna komisarz ds. sprawiedliwości i wolności Viviane Reding powiedziała, że nie ma dowodów na dyskryminację czy też złamanie prawa UE przez Francję.
W krytyce Paryża przodowali eurodeputowani liberałów, Zielonych i socjalistów, natomiast posłowie chadecji, do której należy rządząca we Francji centroprawicowa UMP, bronili działań rządu prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
Lider liberałów Guy Verhofstadt nie przebierał w słowach, zarzucając Francji i niektórym innym krajom "ciągoty populistyczne, a czasem rasistowskie". "To nie do pogodzenia z zasadami, na których opiera się Unia Europejska" - powiedział. Znany z ostrych wypowiedzi lider socjalistów Martin Schulz potępił "polowanie na czarownice", które - jego zdaniem - ma miejsce we Francji. "Nie może być akceptacji tego, aby jakiś rząd w Europie dla celów wewnętrznych próbował podpalać beczkę z prochem, jaką w Europie był nacjonalizm i szowinizm" - powiedział lider Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Michał Kamiński.
"Powiedzcie jasno, że to, co robi Francja, jest złamaniem unijnych traktatów" - apelował do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Barroso lider Zielonych Daniel Cohn Bendit. Takie same apele eurodeputowani powtarzali pod adresem Viviane Reding podczas specjalnie zorganizowanej debaty na temat sytuacji Romów w UE. Część z nich zarzuciła KE strach przed przeciwstawieniem się Francji, która od stycznia deportowała ponad 8 tys. Romów, głównie z Rumunii i Bułgarii.
"Romowie nie mogą być traktowani jak gorący ziemniak, który przerzuca się bezradnie z jednego miejsca na drugie. Wszystkie państwa winny posiadać skuteczne środki prawne do zwalczania przestępczości niezależnie od narodowości sprawców. Nie można stygmatyzować całej społeczności, zarzucając im jakieś genetyczne skłonności do naruszania prawa. UE musi wypracować skuteczne środki umożliwiające Romom edukację i godne życie" - ocenił eurodeputowany PO Bogusław Sonik.
Reding nie odpowiedziała jasno na pytanie, czy zdaniem KE Francja łamie prawo, czy też nie. Potępiła używaną tam i w innych krajach antyromską retorykę. Wyraziła przekonanie, że "w UE żaden obywatel nie może być celem represji dlatego, że należy do mniejszości etnicznej czy narodowościowej, nie może być mowy o zbiorowym karaniu, nie możemy popierać żadnej stygmatyzacji".
Jednocześnie za "krok zmierzający do pozytywnego rozwiązania problemu" uznała deklaracje francuskiego rządu, że "wszyscy obywatele są traktowani w jednakowy sposób i nie było działań przeciwko Romom lub przedstawicielom innych grup etnicznych". "Nasze służby prawne prowadzą analizę, która nie została ukończona. Nie mamy dowodów, czy miała miejsce dyskryminacja, czy nie, czy zachowano gwarancje procesowe czy też nie" - zastrzegła.
Reding podkreśliła, że integracja Romów - którzy są największą mniejszością etniczną w UE, liczącą 12 mln osób - stanowi zadanie dla wszystkich 27 krajów członkowskich, czyli zarówno dla państw pochodzenia, jak i państw goszczących.
Komisarz powiedziała też, że badając sprawę wydaleń z Francji, KE zidentyfikowała problemy, gdzie władze francuskie będą musiały przekazać dodatkowe informacje, by upewnić KE, że przepisy o swobodzie przemieszczania się i osiedlania obywateli UE są respektowane. Reding powtórzyła, że KE będzie stać na straży przestrzegania unijnego prawa we Francji i w każdym innym kraju.
Do końca roku złożona z urzędników wysokiego szczebla wewnętrzna grupa robocza KE zbada, jak wykorzystywane są unijne fundusze na integrację Romów. Komisarz zaproponowała też zwołanie specjalnego wspólnego spotkania ministrów ds. sprawiedliwości i spraw społecznych, poświęconego działaniom i środkom na rzecz społeczności romskiej. Posiedzenie ma jak najszybciej zwołać belgijska prezydencja w UE; w zamyśle KE ma ono być pierwszym z dorocznych ministerialnych spotkań w tej sprawie.
W czwartek PE przegłosuje rezolucję na temat sytuacji Romów w UE.
Michał Kot (PAP)
kot/ mc/
