Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Głosowanie w PE nad Barroso - raczej dopiero jesienią

0
Podziel się:

# dochodzi stanowisko frakcji politycznych w PE ws. głosowania nad Barroso #

# dochodzi stanowisko frakcji politycznych w PE ws. głosowania nad Barroso #

01.07. Bruksela, Sztokholm (PAP) - Przewodniczący Komisji Europejskiej (KE) Jose Manuel Barroso zaapelował w środę do eurodeputowanych, w tym do socjalistów, o jak najszybsze - najlepiej jeszcze na lipcowej sesji Parlamentu Europejskiego (PE) - zatwierdzenie jego kandydatury na nową kadencję.

Ale coraz bardziej prawdopodobne jest, że wbrew tym apelom, popieranym przez nowe szwedzkie przewodnictwo w UE, głosowanie nad kandydaturą Barroso odbędzie się dopiero we wrześniu - co przyznają nieoficjalnie także szwedzkie źródła dyplomatyczne. Przeciwnicy polityczni Barroso z frakcji socjalistów i Zielonych, a także liberałowie i demokraci (ALDE) wolą bowiem głosować dopiero po wakacjach.

"ALDE nie da sobie narzucić kalendarza. Nie pozwolimy, by mówiono nam, że mamy głosować tego czy innego dnia" - oświadczył w środę nowo wybrany szef tej frakcji, były premier Belgii Guy Verhofstadt. Od ubiegającego się o reelekcję Barroso zażądał szczegółowego programu działania na następne 5 lat, "różniącego się do tego, co było obecnie", oraz "nowej strategii wyjścia z kryzysu". Ten wielki zwolennik europejskiej integracji podkreślił, że chodzi mu o coś innego niż to, co jego zdaniem KE miała dotąd do zaoferowania: "zwykłą koordynację polityk krajowych".

Zapowiedział, że ALDE przedstawi swoje memorandum programowe w tej sprawie i liczy na jego uwzględnienie w programie Barroso. Dopiero po jego przeanalizowaniu liberałowie są gotowi ewentualnie poprzeć jego kandydaturę, a to siłą rzeczy przesuwa głosowanie na jesień.

Socjaliści zapowiedzieli już wcześniej, że chcą zobowiązać Barroso, by do programu pracy KE wprowadzono więcej postulatów socjalnych. Zamiast spieszyć się z poparciem, chcą zawrzeć coś na kształt kontraktu - tłumaczył PAP niedawno Bogusław Liberadzki, szef polskiej delegacji we frakcji europejskich socjalistów.

Dlatego z deklaracji Verhofstadta ucieszył się szef frakcji socjalistów Martin Schulz. Uznał, że decyzja o szybkim zatwierdzeniu Barroso jest "zablokowana". "Powyborcza euforia prawicy była przedwczesna, bo jest jasne, że żadnych decyzji sami w PE podjąć nie mogą. Potrzebują wsparcia od nas i innych grup proeuropejskich" - powiedział.

"Zieloni przypominają szwedzkiemu przewodnictwu, że nie ma w PE większości za szybkim głosowaniem nad Barroso. Nacisk na głosowanie w lipcu byłby złym początkiem przewodnictwa" - przestrzegli Zieloni.

Poparcie dla Barroso wyraził bowiem premier Szwecji Fredrik Reinfeldt; obaj politycy wystąpili w środę wspólnie na konferencji prasowej w Sztokholmie z okazji objęcia przez Szwecję przewodnictwa w UE w drugiej połowie roku.

"Nigdy nie byłem neoliberałem, ale reformatorem z centrum, który zawsze walczył o więcej spójności gospodarczej i społecznej" - powiedział Barroso. Portugalczyk zadeklarował wolę "negocjacji" z każdą proeuropejską grupą polityczną i "gotowość do zobowiązań", przekonując, że jego zatwierdzenie "najszybciej jak to możliwe" leży w interesie Europy.

"Nie jestem nawet liberałem, tak mnie karykaturowano" - dodał. I przekonywał, że w przeciwnym razie nie dostałby jednomyślnego poparcia od rządów państw UE, w tym - jak wymieniał - premierów socjalistycznych rządów w Hiszpanii, Portugalii, na Węgrzech i na Słowacji.

Premier Reinfeldt argumentował, że UE potrzebuje jasności i stabilności instytucjonalnej, tak by silna KE mogła wspierać Szwecję w jej priorytetach: walce z kryzysem finansowym i zmianami klimatycznymi. "Chcemy Europy, która funkcjonuje" - powiedział Reinfeldt. - Zrobimy wszystko, by decyzja została podjęta jak najszybciej, ale z poszanowaniem PE".

Verhofstadt odrzucał tę argumentację, wskazując, że przecież kadencja obecnej KE trwa co najmniej do końca października (albo nawet do końca roku, jeśli wejdzie w życie Traktat z Lizbony). "KE działa i kontynuuje pracę. Nie jest to żaden problem" - powiedział.

Na ostatnim szczycie UE przywódcy unijni wybrali jednomyślnie Barroso na drugą kadencję, ale potrzebna jest jeszcze aprobata większości eurodeputowanych. Szwecja, jako sprawująca przewodnictwo w UE, dostała na szczycie mandat do prowadzenia konsultacji z PE, tak by zobaczyć, czy jest on gotowy podjąć decyzję już na sesji 14-16 lipca w Strasburgu. Mają o tym zdecydować 9 lipca szefowie frakcji politycznych, czyli tzw. konferencja przewodniczących.

Tymczasem - jak powiedziały PAP źródła dyplomatyczne w Szwecji - wiele wskazuje na to, że głosowanie w sprawie zatwierdzenia Barroso na druga kadencję odbędzie się we wrześniu, czyli po wakacjach, ale jeszcze zgodnie z obowiązującym Traktatem z Nicei.

"Wolelibyśmy w lipcu, ale nie będzie dramatu, jeśli we wrześniu. Najważniejsze, by nie było dalszych opóźnień" - powiedziały szwedzkie źródła w środę. I dodały, że Sztokholm chce wymusić na przywódcach grup politycznych zobowiązanie, by nie było dalszych opóźnień. "By nie argumentowali później: poczekajmy na Traktat z Lizbony" - tłumaczyły.

Tymczasem chadecy, którzy stanowią w PE największą frakcję polityczną, ale nie mają bezwzględnej większości, naciskają na głosowanie 15 lipca. Zagrozili, że jeśli socjaliści nie poprą Barroso, to oni nie poprą ich przedstawiciela Martina Schulza na przewodniczącego PE w drugiej części mandatu; przez pierwsze dwa i pół roku rządziłby chadek, najpewniej Jerzy Buzek, a przez kolejne dwa i pół roku - Martin Schulz.

Takie stanowisko miało zostać przyjęte na wyjazdowym posiedzeniu chadeków we wtorek w Atenach. "Socjaliści muszą uznać porażkę w wyborach do PE. Jeśli Schulz chcę być przewodniczącym PE, socjaliści muszą poprzeć Barroso, i to w pierwszym terminie" - powiedział PAP we wtorek wieczorem wiceszef chadeków Jacek Saryusz-Wolski w telefonicznej rozmowie z Aten.

Michał Kot i Inga Czerny (PAP)

icz/ kot/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)