Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

UE: Już 5 krajów deklaruje sumy dla biednych na walkę z klimatem

0
Podziel się:

Już pięć krajów UE odpowiedziało na apel szwedzkiego przewodnictwa o
dobrowolne środki na pomoc dla najuboższych krajów w walce ze zmianami klimatycznymi, co ma
zwiększyć szanse na sukces toczących się w Kopenhadze światowych negocjacji klimatycznych.

Już pięć krajów UE odpowiedziało na apel szwedzkiego przewodnictwa o dobrowolne środki na pomoc dla najuboższych krajów w walce ze zmianami klimatycznymi, co ma zwiększyć szanse na sukces toczących się w Kopenhadze światowych negocjacji klimatycznych.

"Będę (na szczycie) prosił o dobrowolne kontrybucje. Na szczycie w październiku oceniliśmy te potrzeby na 5-7 mld euro rocznie (w latach 2010-12 - PAP) i UE weźmie w tym udział" - powiedział, wchodząc na obrady, premier Szwecji Fredrik Reinfeldt dziennikarzom.

Celem szwedzkiego przewodnictwa jest uzbieranie około 6 miliardów euro na wsparcie najuboższych krajów w walce ze zmianami klimatycznymi w latach 2010-2012.

Na apel przewodnictwa już odpowiedziało pięć krajów, w tym sama Szwecja (765 mln euro), dając przykład pozostałym państwom, a także Wielka Brytania (884 mln euro ), Belgia (150 mln euro), Finlandia (100 mln euro) i Dania (160 mln euro). Wszystkie przeznaczyły te środki na okres trzech lat - 2010-12.

Inne bogate kraje, jak Francja czy Niemcy, na razie nie ujawniają swojej oferty.

Także Polska odmawia podania kwoty. Ale przed przylotem na unijny szczyt premier Donald Tusk zapewnił w Bonn, że Polska deklaruje gotowość pomocy najuboższym państwom w dziedzinie walki z globalnym ociepleniem w tzw. pakiecie startowym na lata 2010 - 2012. "Chcemy to robić w ramach dobrowolnych danin i dostosowanych do realnych możliwości budżetowych. Polska nie będzie dawała więcej, ale też nie będzie dawała mniej, niż nas na to rzeczywiście stać" - powiedział premier.

Szwedzkie przewodnictwo naciska, by na szczycie uzyskać porozumienie w sprawie maksymalnie wysokiej kwoty. "Mamy nadzieję, że poziom ambicji UE będzie odpowiednio duży" - powiedział w środę szwedzki dyplomata.

W uzyskanym przez PAP projekcie wniosków końcowych szczytu wciąż jest "X" w miejscu sumy, ale zgodnie z wyliczeniami Komisji Europejskiej Szwedzi chcą uzbierać około 2 miliardów euro na rok, czyli 6 mld euro przez trzy lata i dać je najuboższym krajom, o ile w Kopenhadze dojdzie do porozumienia.

Z kolei niektóre biedniejsze i mocno dotknięte przez kryzys kraje Europy Środkowo-Wschodniej, jak Węgry, zapowiedziały już, że nic nie zapłacą. Mają do tego prawo, gdyż - zgodnie z ustaleniami październikowego szczytu UE - składki będą w pełni dobrowolne. Premier Donald Tusk cieszył się wówczas z takiego rozwiązania, deklarując jednocześnie, że Polska też się dorzuci do unijnej składki. Nie chciał ujawnić kwoty, zapewniając, że to będzie "poważna kontrybucja, a nie symboliczny wkład".

Od przyszłego roku kraje rozwijające się mają potrzebować 5-7 mld euro rocznie na ograniczenie emisji CO2, dostosowanie do ocieplenia klimatu, walkę z wylesianiem itd. Złożyć się mają wszystkie kraje rozwinięte. UE ma ambicje pokryć jedną trzecią kwoty, bo widzi w tym szansę na przekonanie krajów rozwijających się do poparcia ambitnego porozumienia na kończącej się 18 grudnia konferencji klimatycznej w Kopenhadze. Jej sukces zależy w dużej mierze od tego, czy - i za ile - kraje rozwijające się wesprą ambicje uprzemysłowionych potęg w walce ze zmianami klimatycznymi. Porównywalnego wysiłku UE oczekuje od innych, w tym przede wszystkim od Stanów Zjednoczonych.

Od roku 2013, kiedy ma wejść w życie nowe porozumienie o ograniczeniu emisji CO2, potrzeby krajów rozwijających się znacząco wzrosną, osiągając do 2020 r. 100 mld euro rocznie. UE szacuje, że publiczne pieniądze mają pokryć nawet połowę potrzeb, ale sama jeszcze nie ujawniła, jaką kwotę chce wyłożyć. Wcześniej KE szacowała, że unijne wsparcie może wynieść do 15 mld euro rocznie. Decyzja w tej sprawie nie jest spodziewana na czwartkowo-piątkowym szczycie UE w Brukseli, ale - najwcześniej - kiedy unijni przywódcy spotkają się jeszcze raz po tygodniu, w kluczowych dniach negocjacji w Kopenhadze 17-18 grudnia.

Także mało prawdopodobne jest, by już na szczycie w Brukseli zapadło porozumienie o jednostronnym podniesieniu przez UE poziomu redukcji własnych emisji CO2 z uzgodnionych już 20 proc. do 30 proc. do roku 2020. UE zgodziła na to już w zeszłym roku tylko pod warunkiem, że inne uprzemysłowione kraje zobowiążą się do porównywalnego wysiłku.

Inga Czerny i Michał Kot (PAP)

kot/ icz/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)