Po wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który uznał za bezprzedmiotowe podpisanie Traktatu Lizbońskiego po fiasku referendum w Irlandii, Komisja Europejska (KE) dała we wtorek do zrozumienia, że oczekuje od Polski kontynuowania procesu ratyfikacji.
"Polska, tak samo jak inne kraje członkowskie UE, podpisała Traktat i zobowiązała się do jego ratyfikacji" - oświadczyła na codziennej konferencji prasowej rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen.
"Prezydent Polski był jednym z głównych aktorów podczas negocjacji tego Traktatu" - przypomniała.
Rzeczniczka odniosła się w ten sposób do wywiadu prezydenta dla wtorkowego "Dziennika". Lech Kaczyński uznał w nim podpisanie Traktatu Lizbońskiego w tej chwili, po odrzuceniu dokumentu w irlandzkim referendum, za bezprzedmiotowe. Prezydent jest także przeciwny szybkiemu podpisaniu tego dokumentu, "by dać sygnał UE".
Według KE, wnioski końcowe czerwcowego szczytu UE poświęcone Traktatowi z Lizbony są "jasne i jednoznaczne": Traktat ratyfikowały dotąd parlamenty 19 krajów, a proces ratyfikacji trwa dalej, mimo irlandzkiego "nie". To - zdaniem KE - odnosi się także do Polski.
Pia Ahrenkilde Hansen podkreśliła, że sytuacja w Polsce jest zupełnie inna, niż w Niemczech, gdzie prezydent Horst Koehler wstrzymał się ze złożeniem podpisu pod aktem ratyfikacji do czasu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności Traktatu z Lizbony z niemiecką konstytucją. Obie izby federalnego parlamentu już przyjęły Traktat.
"Rozumiemy i szanujemy decyzję prezydenta" - powtarzała na konferencji rzeczniczka, przypominając, że podobna sytuacja miała już miejsce w Niemczech w związku z Traktatem z Maastricht.
KE poinformowała, że dotąd 11 krajów złożyło w Rzymie tzw. instrumenty ratyfikacyjne, co oznacza, że w 100 procentach zakończyły one proces ratyfikacji. Dokumenty te przekazywane są rządowi włoskiemu, który jest depozytariuszem podpisanych w Rzymie w 1957 roku traktatów rzymskich, co jest uznawane za symboliczny początek europejskiej integracji.
Michał Kot (PAP)
kot/ ap/ jbr/