W przeciwieństwie do obywateli innych nowych krajów członkowskich, większość Polaków, którzy znajdują pracę w Komisji Europejskiej (KE), trafia na najniższe stanowiska - wynika z przedstawionych we wtorek statystyk KE.
Czym wytłumaczyć fakt, że spośród 753 Polaków zatrudnionych w drodze konkursu do 1 maja w KE, ponad połowa (380) zajęła najniższe w urzędniczej hierarchii stanowiska asystenckie, podczas gdy inne narodowości obsadzają przede wszystkim wyższej rangi stanowiska tzw. administratorów?
"Nie potrafimy znaleźć wytłumaczenia, dlaczego tak się dzieje, ale mamy nadzieję, że do roku 2010 wszystkie kraje zapełnią przewidziane dla nich limity we wszystkich kategoriach, z zachowaniem równowagi narodowej" - powiedziała PAP odpowiadająca za administrację rzeczniczka KE Valerie Rampi.
KE zakłada, że każdy kraj powinien "dostarczyć" więcej administratorów niż asystentów, bowiem takie są po prostu biurokratyczne potrzeby Komisji. Niektóre kraje świetnie radzą sobie, by sprostać tym celom. Dla przykładu: na 324 zatrudnionych Cypryjczyków 211 zostało administratorami, na 77 Czechów - 52 to administratorzy, na 140 Litwinów - 103, zaś na 434 Węgrów - 266.
W kategorii administratorów miejsc zarezerwowanych dla nowych krajów jest wciąż sporo - z przewidzianych do roku 2007 1813 zapełniono dotąd 1549. Natomiast limit dla asystentów jest już prawie wyczerpany - z przewidzianych 977 zatrudniono już 971.
Polska źle wypada także jeśli chodzi o zapełnianie przewidzianych stanowisk średniego szczebla kierowniczego (szefowie wydziałów). Do roku 2010 w KE miało znaleźć pracę na takim stanowisku 74 Polaków, tymczasem zatrudnionych zostało dotąd 22. Cypr, Malta, Estonia i Łotwa przekroczyły już przyznane im (niewielkie, z racji rozmiarów tych krajów) limity. Węgrzy są blisko - z 27 miejsc obsadzili już 24. Czesi są w nieco lepszej sytuacji niż Polacy, bowiem obsadzili 12 z przewidzianych dla nich 27 stanowisk, zaś Słowacy - 6 z 15.
"Rzeczywiście mamy problem, by zrealizować wyznaczone dla Czech, Słowacji i Polski cele zatrudnienia na średnim szczeblu kierowniczym. Dlatego planujemy zorganizowanie specjalnych konkursów na tego rodzaju stanowiska, przeznaczone wyłącznie dla obywateli tych trzech krajów" - zapowiedziała Rampi.
Dodała, że ogłoszenia pierwszych takich konkursów można się spodziewać już przed wakacjami. Na razie nie wiadomo, w jakich dziedzinach.
Rampi powiedziała, że braki w zatrudnieniu Polaków na stanowiskach średniego szczebla kierowniczego wynikają przede wszystkich z niedostatecznej liczby kandydatów zgłaszających się na konkursy. Tak było m.in. w przypadku stanowisk w dziedzinie audytu, gdzie najwyraźniej nie było wielu polskich specjalistów o wysokich kwalifikacjach i chętnych do pracy dla KE.
"Po prostu nie mieliśmy konkretnych kandydatów z Polski na te konkretne stanowiska" - tłumaczy rzeczniczka. Powodem mogą być m.in. wymagane kwalifikacje, w tym 10-12 lat doświadczenia zawodowego, częściowo na stanowisku kierowniczym.
Na tle innych nowych krajów Polska wypada natomiast nieźle, jeśli chodzi o najwyższe stanowiska w KE. Zamiast jednego przewidzianego stanowiska rangi AD15 (dyrektor lub wicedyrektor generalny), Polacy zajmują dwa. Są to Jerzy Plewa, wicedyrektor generalny w dyrekcji ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich oraz Jan Truszczyński, który piastuje analogiczne stanowisko w dyrekcji ds. rozszerzenia. Także Czechy i Węgry mają po dwóch funkcjonariuszy tej kategorii.
Jeżeli chodzi o nieco niższe rangą stanowiska typu AD14 (zwykłych dyrektorów i głównych doradców), to z 16 przyznanych Polsce stanowisk udało się dotąd obsadzić sześć.
Michał Kot (PAP)
kot/ icz/ ro/
