Antykryzysowy plan pobudzania unijnej gospodarki poprzez projekty energetyczne i w rolnictwie wciąż nie zyskał aprobaty całej "27". O jego przyszłości zdecydują na czwartkowo-piątkowym szczycie przywódcy państw i rządów UE.
"Decyzja powinna zostać podjęta na najwyższym szczeblu. Nadal jestem ostrożnym optymistą, że jest szansa na pozytywną decyzję w tym tygodniu" - powiedział szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz w poniedziałek w Brukseli.
Ze źródeł dyplomatycznych PAP dowiedziała się, że wyraźny sprzeciw zgłaszają wciąż trzy kraje: Niemcy, Rumunia i Portugalia. Francja, choć ma nadal zastrzeżenia, uważa, że "propozycja idzie w dobrym kierunku" - powiedział dyplomata.
Chodzi o zaproponowany przez KE 29 stycznia plan pobudzania gospodarki poprzez dofinansowanie projektów z budżetu UE w wysokości 5 mld euro. Zdecydowana większość planu to projekty energetyczne, na które KE chce wydać 3,9 mld euro, w tym w tym 200 mln euro dla elektrowni w Bełchatowie i 80 mln euro dla terminalu gazowego LNG w Świnoujściu. Reszta, czyli 1,1 mld euro, ma zgodnie z intencją KE trafić na europejską wieś - na rozwój internetu szerokopasmowego oraz na nowe wyzwania w europejskim rolnictwie (np. restrukturyzację sektora mlecznego).
Niemcy są przeciwne od samego początku, gdyż jako największy płatnik do budżetu UE zapłaciłyby około 20 proc. kosztów realizacji inwestycji, czyli 1 mld. W sytuacji kryzysu gospodarczego Berlin nie jest skłonny wydawać na innych.
Protestują też przeciwko wpisaniu na listę projektu Nabucco (planowany gazociąg z regionu Morza Kaspijskiego do UE przez Turcję), argumentując, że jego realizacja jest zbyt odległa w czasie, by miała związek z pilnym planem pobudzania gospodarczego, którego skutki UE powinna odczuć już w latach 2009-2010.
By przekonać Berlin, czeskie przewodnictwo "ukryło" Nabucco pod szerszą nazwą: południowy korytarz energetyczny. To jednak nie przekonało Niemiec, a tylko rozzłościło Rumunię, dla której Nabucco to jeden z priorytetów. W rezultacie oba kraje blokują teraz całą listę.
Z kolei Portugalia uważa, że lista zbytnio faworyzuje wschodnią Europę, i domaga się sfinansowania przez UE połączeń gazowych z Hiszpanią.
Kwestią sporną jest też samo finansowanie listy. Początkowo KE zapewniała, że będą to w większości środki niewykorzystane z puli na rolnictwo z 2008 r. Te pieniądze "wróciły" już jednak do budżetów narodowych. Najnowsza propozycja zakłada, że 5 mld zostanie rozłożone na dwa lata: 2,6 mld pochodzić będzie z budżetu UE na rok 2009 i 2,4 mld na rok 2010. Niewykluczone jednak, że ciężar finansowania zostanie rozłożony na kolejny, trzeci rok - 2011.
Inga Czerny i Michał Kot (PAP)
icz/ kot/ mc/