9.3.Bruksela (PAP) - Minister pracy Portugalii Jose Vieira da Silva ogłosi w piątek w Brukseli, że rząd w Lizbonie otworzy od 1 maja rynek pracy dla obywateli nowych państw UE, w tym Polski - poinformowała w czwartek PAP rzeczniczka przedstawicielstwa Portugalii przy UE Maria Rui Fonseca.
Tym samym Portugalia przyłączy się do Hiszpanii, której premier Jose Luis Rodriguez Zapatero ogłosił w czwartek o zniesieniu ograniczeń dla pracowników z państw Europy Środkowo-Wschodniej, które 1 maja 2004 weszły do Unii. Pozostałe "stare" kraje UE muszą podjąć decyzję do 30 kwietnia.
"W piątek ministrowie pracy Hiszpanii i Portugalii ogłoszą to (otwarcie rynków pracy) na wspólnej konferencji prasowej w Brukseli" - powiedziała PAP Maria Rui Fonseca.
Obecnie Polacy mogą bez ograniczeń podejmować pracę w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Szwecji - kraje te po rozszerzeniu UE nie wprowadziły okresów przejściowych oraz we wszystkich nowych państwach UE.
Pozostałe kraje "starej" Unii, zgodnie z traktatem akcesyjnym mogą je utrzymać do 2009 roku lub 2011 roku. Państwa muszą do 30 kwietnia poinformować Komisję Europejską, czy decydują się na ich zniesienie od 1 maja obecnego roku.
Największe szanse na otwarcie rynków pracy są jeszcze w Finlandii i Grecji, ale decyzje jeszcze nie zapadły.
"W Grecji nie ma problemów z polskimi pracownikami" - powiedział PAP rzecznik greckiej reprezentacji przy UE Vassilis Kapetanyannis, zapewniając jednak, że żadna decyzja jeszcze nie zapadła.
Polskie źródła dyplomatyczne w Brukseli podkreślają, że w przeciwieństwie do innych krajów UE, w Grecji otwarcie rynków nie jest problemem politycznym. "Ta sprawa w ogóle nie jest tam dyskutowana. Temat nie wywołuje kontrowersji, bo nie istnieje. Nie byłoby nic dziwnego w tym, gdyby grecki rząd nie ogłosił w ogóle żadnej decyzji" - powiedział PAP jeden z dyplomatów.
Jeśli ten scenariusz się sprawdzi, rynek pracy zostanie otwarty - o ewentualnym przedłużeniu okresów przejściowych musi zostać poinformowana Komisja Europejska.
Finlandia, mimo przychylnego stanowiska rządu w Helsinkach, także nie podjęła ostatecznej decyzji. Ta należy bowiem do parlamentu, który musi zatwierdzić wniosek rządu w tej sprawie. Ma na to czas do końca kwietnia.
Austria i Niemcy już zapowiedziały, że przedłużą okresy przejściowe co najmniej o kolejne trzy lata. Belgia ogłosiła, że jej rynek pracy pozostanie zamknięty, z tym, że sektorach, gdzie najbardziej brakuje rąk do pracy, na przykład w budownictwie, o pozwolenia na pracę będzie łatwiej niż dzisiaj.
Francja także przymierza się do otwarcia rynku dla pewnych grup zawodowych - na przykład dla osób gotowych do opieki nad osobami starszymi, na co jest duże zapotrzebowanie. Włochy unikają jakichkolwiek deklaracji, ale być może pójdą śladem Francji i otworzą rynek w paru sektorach. Holandia twierdzi, że prowadzi wewnętrzne konsultacje, ale - podobnie jak w innych krajach - na decyzję wpływ ma krajowa polityka.
"We wszystkich krajach sprawa ma podłoże polityczne, bowiem nikt nie neguje, że nie ma gospodarczych przesłanek dla utrzymywania okresów przejściowych" - podkreślają polscy dyplomaci.
Komisarz UE ds. zatrudnienia Vladimir Szpila powiedział w czwartek, że "niedobrym z europejskiego punktu widzenia" rozwiązaniem będzie sytuacja, gdy w 2009 roku kraje członkowskie skorzystają z ostatniej możliwości i przedłużą o dwa lata okresy przejściowe. Podkreślił, że - inaczej niż teraz - swoje stanowisko będą musiały wówczas odpowiednio uzasadnić.
"To paradoks, że towary krążą po UE bez przeszkód, a pracownicy - nie" - dodał Szpidla.
Otwarcie rynków pracy będzie jednym z tematów piątkowego spotkania w Brukseli ministrów ds. zatrudnienia państw UE. Polskę reprezentować będzie minister pracy i polityki społecznej Krzysztof Michałkiewicz.
Inga Czerny, Michał Kot (PAP)
ap/ itm/