Jurij Łucenko, były szef MSW Ukrainy, który odbywa karę czterech lat więzienia, zaapelował do opozycji, by bez względu na fałszerstwa uznała wyniki wyborów parlamentarnych z 28 października.
Pozwoli to na lepsze przygotowanie się do wyborów prezydenckich w 2015 r. - ocenił polityk w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika "Kommiersant-Ukraina".
"Zwycięstwo nad (prezydentem Ukrainy Wiktorem) Janukowyczem jest nie tylko niezbędne, ale i realne. Najważniejsze, by opozycyjni przywódcy odrzucili wąskie interesy partyjne i ambicje personalne" - powiedział.
Łucenko wyjaśnił, że nie można uznać wyborów parlamentarnych za uczciwe chociażby z tego względu, że nie uczestniczyła w nim jednak z liderek opozycji, skazana na siedem lat więzienia była premier Julia Tymoszenko.
"Po opanowaniu przez (rządzącą) Partię Regionów 90 proc. miejsc w komisjach wyborczych całego kraju wybory przestały być przejrzyste. Masowe przekupywanie i zmuszanie wyborców do głosowania przekreśliło demokratyczny przebieg kampanii. Tak w rzeczywistości było, ja jednak opowiadam się za uznaniem nowego parlamentu" - oświadczył.
Łucenko, minister spraw wewnętrznych w gabinecie Tymoszenko i bohater wymierzonej w Janukowycza pomarańczowej rewolucji 2004 r., został skazany w lutym na cztery lata więzienia za sprzeniewierzenie pieniędzy państwowych. Przyznał m.in. swemu kierowcy dodatek emerytalny o równowartości 16 tys. złotych.
Jako skazani przez sąd Tymoszenko i Łucenko nie mogli kandydować w wyborach parlamentarnych.
Według wstępnych wyników zwycięstwo w wyborach odniosła Partia Regionów prezydenta Janukowycza. Ugrupowania opozycyjne, Batkiwszczyna Tymoszenko i partia Udar boksera Witalija Kliczki, znalazły się na kolejnych miejscach.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ro/