Sekretarz stanu USA Hillary Clinton powiedziała, że uzasadnione jest określenie prezydenta Syrii Baszara el-Asada jako zbrodniarza wojennego, ale dała do zrozumienia, że rząd amerykański raczej nie popiera takiej oficjalnej deklaracji.
Clinton wystąpiła we wtorek przed senacką komisją przydziału środków budżetowych. Jeden z jej członków, republikański senator Lindsey Graham zapytał, czy Asad, którego siły bezpieczeństwa zabiły kilka tysięcy antyrządowych demonstrantów, powinien być według niej uznany za zbrodniarza wojennego.
"Zgodnie z definicją zbrodniarza wojennego i zbrodni przeciw ludzkości można argumentować, że pasuje on do tej kategorii" - odpowiedziała sekretarz stanu.
Sugerowała jednak, że określenie takie może utrudnić odsunięcie go od władzy, gdyż Asad będzie się tym bardziej obawiał dobrowolnie odejść z urzędu.
"Na podstawie długich doświadczeń sądzę, że może to skomplikować rozwiązanie trudnej, złożonej sytuacji, ponieważ ogranicza to opcje odejścia ze stanowiska przedstawiane przywódcom" - powiedziała.
USA poparły niedawno układ zawarty z prezydentem Jemenu Alim Abd Allahem Salahem, któremu zapewniono immunitet od ścigania za naruszanie praw człowieka w zamian za dobrowolną rezygnację z władzy. Salah się na to zgodził.
Zapytana, czy uważa, że władza Asada w Syrii "dobiega ostatecznie kresu", Clinton odpowiedziała: "Tak sądzę, ale nie wiem, jak w tym wypadku zdefiniować słowo +ostatecznie+".
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/